Jack Holder doskonale zna toruńską Motoarenę, bo jeździł na niej w roli gospodarza w barwach KS Apatora Toruń przez sześć sezonów (2017-2022). I choć pokonał na tym owalu tysiące okrążeń treningowych i drugie tyle podczas meczów PGE Ekstraligi i 1. Ligi Żużlowej, to nie ukrywa, że obiekt ten wciąż pozostaje dla niego zagadką.
- To jest jeden z tych torów, gdzie nie do końca wiesz, jakie przygotować ustawienia. Ja tu jeździłem kilka lat i też miałem swoje problemy z ustawieniami. Jest jak jest - w dalszym ciągu jesteśmy liderem i to inni muszą nas gonić - przyznał po meczu Australijczyk.
Młodszy z braci Holderów bardzo słabo rozpoczął niedzielne spotkanie. Po trzech seriach startów miał zaledwie punkt z bonusem i był najsłabszym ogniwem Orlen Oil Motoru Lublin. Później było nieco lepiej, bo skończył z pięcioma punktami w dwóch startach. Po 399 dniach mistrzowie Polski musieli jednak uznać wyższość rywala.
- Jakoś tak zawsze wychodzi, że Apator jest drużyną, która potrafi nas pokonać - dodał Jack Holder.
Czytaj także:
- Trener Stali mówi o wtopie Włókniarza
- Kuriozalna sytuacja w Częstochowie. Trener Krono-Plast Włókniarza zabrał głos
ZOBACZ WIDEO: Miasto chce sprzedać udziały w Falubazie. Dowhan o przyszłości klubu