Spotkanie Orlen Oil Motoru Lublin z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz otworzyła rundę rewanżową w PGE Ekstralidze. Niepokonany do tej pory mistrz Polski był zdecydowanym faworytem, by zgarnąć komplet punktów po zwycięstwie 52:38 na terenie rywala.
Grudziądzanie przegrywali już od pierwszego biegu, jednak w drugim byli w stanie doprowadzić do remisu, ponieważ sensacyjną podwójną wygraną odnieśli ich młodzieżowcy. Po 10. wyścigu Motor prowadził 40:20 i był praktycznie pewny końcowego triumfu.
Z uwagi na padający deszcz i pogarszający się stan toru sędzia Arkadiusz Kalwasiński podjął decyzję o przerwaniu meczu. Tym samym wynik został zaliczony. To oznaczało, że spotkanie z kompletem punktów zakończyli Dominik Kubera, Jack Holder oraz Frederik Lindgren.
ZOBACZ WIDEO: "Kompletnie niezrozumiałe". Kibice niepotrzebnie spędzili na stadionie cztery godziny
Po spotkaniu w mix zone ze strony gospodarzy pojawił się właśnie wychowanek Fogo Unii Leszno. Po takim występie od razu otrzymał pytanie, czy właśnie na taki czekał.
- Zdecydowanie, byłem załamany moją jazdą tutaj w tym roku, bo ciągle szukałem i zmieniałem. Ani razu nie zrobiłem dwucyfrówki, a tu zawsze mi dobrze szło, miałem udane starty, a teraz tylko tutaj nie mogłem wygrać startu. Fajnie, że drgnęło coś w dobrym kierunku - przyznał Kubera.
25-latek wyjaśnił, jak wyglądała jego praca, by właśnie osiągnąć taki efekt. - Dużo czasu spędziliśmy na treningach, musiałem pozmieniać trochę rzeczy w sprzęcie, bo ten żużel jest dziwny. Co chwilę coś się zmienia i minimalna roszada rujnuje całe przygotowanie, które wydaje się dobre. Dziś jednak dobrze startowałem, prędkość była fajna, motor jechał i chciał ze mną współpracować - podsumował.
Wyznał również, co sprawiło, że tym razem poszło mu lepiej niż w poprzednich domowych meczach. - Zmiany były drobne. Pozmienialiśmy drobne rzeczy w konfiguracji podwozia motocykla, a jednostki wszystkie zostały i wyszło - skomentował zawodnik lubelskiego Motoru.
Gościem mix zone był również Kacper Łobodziński. Został on wybrany najlepszym juniorem meczu i nie ma się co dziwić. W biegu juniorskim udało mu się wraz z Kevinem Małkiewiczem sprawić sensację i zwyciężyć podwójnie. Do tego dorzucił jeszcze triumf w 4. wyścigu. Status niepokonanego zawodnika stracił w ostatniej gonitwie tego dnia.
- Jestem połowicznie zadowolony z tego występu. Przed ostatnim wyścigiem widziałem, że pierwsze pole dzisiaj nie niesie, nawet Bartek Zmarzlik nie zapunktował z niego. Wprowadziłem może za diametralną korektę i gdzieś to nie zagrało, ale notatki do zeszytu będę miał na następne spotkanie - podsumował swój występ młodzieżowiec grudziądzan.
- Jestem zły na siebie za ten popełniony błąd - dodał.