Walka o kibica w Lublinie. Żużlowy hegemon straci po awansie piłkarzy?

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Kibice Motoru Lublin
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Kibice Motoru Lublin

Orlen Oil Motor Lublin w ostatnich latach wyrósł na potentata PGE Ekstraligi. Wkrótce klub może mieć jednak problem, bo doczekał się rywala na własnym podwórku. Piłkarski Motor po awansie do PKO Ekstraklasy może odebrać część sponsorów i fanów.

Jakub Kępa stworzył z Orlen Oil Motoru Lublin potentata, którego boją się prezesi innych klubów PGE Ekstraligi. "Koziołki" zdobyły dwa tytuły mistrza Polski, właśnie pewnie zmierzają po kolejny, a największą gwiazdą zespołu jest czterokrotny mistrz świata Bartosz Zmarzlik.

Każdy mecz Orlen Oil Motoru śledzi komplet publiczności, co poniekąd wynika z faktu, że stadion przy Al. Zygmuntowskich trąci myszka i jest stosunkowo mały. Mieście ledwie 9320 fanów. Znacznie lepszym i nowocześniejszym obiektem dysponują piłkarze Motoru, którzy właśnie awansowali do PKO Ekstraklasy. Rozgrywają oni swoje spotkania na nowoczesnej Arenie Lublin, którą wybudowano kosztem 155 mln zł.

Sukces klubu należącego do miliardera Zbigniewa Jakubasa może wykreować w Lublinie boom na piłkę nożną, co z kolei nieco uderzy w żużlowych "Koziołków". - Jestem pełna podziwu dla działaczy żużlowego Motoru, że byli w stanie zbudować tak okazały budżet i ściągnąć do Lublina największe gwiazdy - mówi Marta Półtorak, była prezes Stali Rzeszów.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica zaprasza na ORLEN 80. Rajd Polski. To będzie sportowe święto

Ekspert WP SportoweFakty zwraca uwagę na to, że w przypadku piłkarzy zagrać może efekt świeżości, bo żużlowcy jednak od kilku lat znajdują się w elicie. Nie bez znaczenia jest też komfort oglądania spotkań, który w przypadku Areny Lublin jest znacznie większy.

- Lublin nie jest metropolią, a piłka nożna mimo wszystko jest popularniejsza od żużla. Dlatego niewykluczone, że część sponsorów będzie musiało podzielić wydatki. Zrobi to też zapewne miasto. Może to być skomplikowane, ale są pojedyncze ośrodki w Polsce, w których taki podział środków jest w miarę możliwy i wszyscy są względnie szczęśliwi - dodaje nasza rozmówczyni.

Równocześnie kluby w PKO Ekstraklasie i PGE Ekstralidze mają Wrocław (Śląsk, Betard Sparta) oraz Częstochowa (Raków, Krono-Plast Włókniarz). Każdy z tych przypadków jest jednak inny. Właścicielem piłkarskiego Śląska jest miasto, przez co Wrocław jest zobligowany do finansowania klubu. Z kolei Raków należy do miliardera Michała Świerczewskiego i tym samym jego "dziecko" nie jest tak uzależnione od miejskich dotacji i mniejszych sponsorów.

- Piłkarski Motor też ma majętnego właściciela w osobie pana Zbigniewa Jakubasa, który raczej dorzuca do budżetu klubu, niż zarabia na nim pieniądze. Żużlowy Motor nie ma tego szczęścia, bo jednak prezes Jakub Kępa ma znacznie chudszy portfel od swojego odpowiednika. Prezes Kępa dotąd był jednak bardzo operatywny, jeśli chodzi o pozyskiwanie pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa i może będzie robił to nadal - ocenia Półtorak.

Co ciekawe, sam Rzeszów też jest przykładem miasta, w którym na dość dobrym poziomie funkcjonuje kilka klubów. Żużlowcy Texom Stali ścigają się w Metalkas 2. Ekstralidze, zaś piłkarze Stali i Resovii zakończyli sezon w Fortuna I lidze. Dla drugiego z tych klubów rywalizacja zakończyła się spadkiem do II ligi.

[b]Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

[/b]

Czytaj także:
Cztery turnieje, czterech zwycięzców. Dlatego Zmarzlik zgarnie tytuł w cuglach
Co z weryfikacją meczu w Gorzowie? Mamy najnowsze informacje

Źródło artykułu: WP SportoweFakty