Żużel. Były mistrz świata nie gryzie się w język. "Często słychać głosy, że zawodnicy są ci**mi"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Peter Ljung
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Peter Ljung

Zaledwie trzy biegi rozegrano w środowy wieczór w Esbjergu. Warunki torowe były na tyle ciężkie, że trzech zawodników zapoznało się z torem i mocno odczuło skutki kraks. Głos w tej sprawie zabrał Peter Ljung.

W tym artykule dowiesz się o:

Środowa rywalizacja w lidze duńskiej jest tematem wielu dyskusji w środowisku żużlowym. Niestety nie jest ona wywołana niezapomnianym widowiskiem z dużą liczbą mijanek, a tym, że po raz kolejny dopuszczono do ścigania na trudnym i niebezpiecznym torze.

W mediach społecznościowych nie gryźli się w język Andreas Lyager i Mikkel Michelsen. Pierwszy z Duńczyków miał nieprzyjemność zapoznania się z owalem w Esbjergu. Drugi mówił o hańbie i wstydzie (więcej TUTAJ).

Głos w sprawie wydarzeń w SpeedwayLigaen zabrał również Peter Ljung, zdobywca Drużynowego Pucharu Świata z 2003 roku i dwukrotny brązowy medalista tej imprezy (2008, 2016).

- Często słychać głosy, że zawodnicy są "ci**mi" i że są rozpieszczeni, dużo mówi się o tym, że w przeszłości jeżdżono na tego typu torach. Komentuje się, że nas rozpieszczono przez śliskie tory w Polsce. Istota jest jednak taka, że ten sport znacznie przyspieszył za sprawą silników czy opon - przyznał Ljung, którego cytuje serwis speedwayfans.se.

ZOBACZ WIDEO: Wzmocnili drużynę, ale ich budżet się nie zmienił. Taką mieli na to metodę

- Jeśli spojrzymy na Polskę, która jest zdecydowanie najlepsza we wszystkim na żużlu, począwszy od organizacji zawodów przez tory i planowanie przyszłości, to myślę, że powinniśmy się przyglądać, jak to robią. To, że Polacy mają tak duży kontrakt telewizyjny opiera się w dużej mierze na tym, że ten sport się stał dobry i warty oglądania. Duża w tym zasługa faktu, że tory są przygotowywane pod współczesne motocykle i zawodników - dodał.

Zawodnicy w Danii nie ukrywają, że często ich zdrowie jest narażane, a jako ci, którzy ryzykują życiem, nie mają za wiele do powiedzenia, bo o wszystkim decydują działacze i sędziowie. - Uważam, że to złe, że zaczynamy zawody, w których zarówno zawodnicy, jak i sędzia wiedzą, że warunki nie są bezpieczne. Organizowanie wydarzeń za wszelką cenę i narażanie zdrowia zawodników jest nieodpowiedzialne, a kierowcy padają ofiarą. [...] Czasem się zdarza, że sędzia rozmawia, chociażby z kapitanami. I w tym temacie są przypadki, że to zmierza w dobrym kierunku - skomentował.

Czytaj także:
1. Dołomisiewicz wrócił do żużla. Związał się z zawodnikiem z PGE Ekstraligi
2. Nowa klasa pojemnościowa stała się faktem

Źródło artykułu: WP SportoweFakty