W środowy wieczór w Danii próbowano rozegrać drugą rundę tamtejszej SpeedwayLigaen. Już wcześniej z powodu niezbyt korzystnych warunków atmosferycznych odwołano jedno ze spotkań. Deszcz dawał się we znaki również w Esbjergu.
Tam Vikings podejmowali Slangerup Speedway. Opad spowodował, że meczu nie udało się wystartować punktualnie o godzinie 19, a z prawie półgodzinnym poślizgiem. Od początku tor sprawiał duże problemy zawodnikom. Niestety, ale nie obyło się bez upadków.
W drugim wyścigu na wyjściu z pierwszego wirażu Nicklas Aagaard wpadł w Emila Breuma i obaj uderzyli w bandę. Breum opuścił tor na noszach. Kilka minut później motocykla nie opanował Andreas Lyager.
ZOBACZ WIDEO: Słabe wyniki Jakuba Miśkowiaka w sparingach. Będzie najsłabszym punktem drużyny?
"Trzech zawodników nie mogło kontynuować zawodów. Tor motocrossowy, to, że wystartowaliśmy jest skandalem! Tym bardziej że przed zawodami wszyscy podkreślali, że jazda po tym torze jest niebezpieczna, ale po raz kolejny nasze bezpieczeństwo zostało odłożone gdzieś na bok. Naprawdę potrzeba wysyłać ludzi ambulansem do szpitala, by ktoś otworzył oczy?!" - grzmiał w mediach społecznościowych Andreas Lyager.
Zawodnik nie ukrywa, że powinno się zastanowić czy jeżdżący w kontakcie żużlowcy, którzy totalnie nic nie widzą po mocnej szprycy to jest to, czym warto ryzykować. Lyager podkreśla, że mecze powinny być widowiskiem sportowym, a nie walką o przetrwanie. Apeluje do działaczy o rozsądek zanim ktoś ucierpi.
W podobnym tonie wypowiadał się Mikkel Michelsen. Gwiazdor PGE Ekstraligi w swoich social mediach napisał: "Zastanawiam się, kiedy sędziowie zaczną słuchać zawodników i zarządzą niezbędne prace na torze zamiast próbować być mądrzejszym i udawać, że wiedzą lepiej od żużlowców. Zawsze ktoś musi na tym ucierpieć, zanim nas się posłucha. Hańba i wstyd!".
Czytaj także:
1. Dołomisiewicz wrócił do żużla. Związał się z zawodnikiem z PGE Ekstraligi
2. Nowa klasa pojemnościowa stała się faktem