W trwającym już sezonie najniższy szczebel rozgrywkowy w Polsce nosi nazwę "Krajowej Ligi Żużlowej", zamiast "2 Ligi Żużlowej". Do rywalizacji przystąpiło raptem sześć drużyn.
Sytuacja wyjaśniła się dopiero kilka tygodni temu, gdy stało się jasne, że zespół z Krakowa, mimo wielkich chęci powrotu , będzie zmuszony skapitulować. - Rozumiem, że po zmianie nazwy zaplecza PGE Ekstraligi na "Metalkas 2. Ekstraligę" trzeba było coś wymyślić dla trzeciego szczebla rozgrywek. Niemniej według mnie powinno to być coś innego niż "Krajowa Liga Żużlowa", skoro 1/3 zespołów jest zza granicy. Oczywiście dobrze, że się w niej znajdą, lecz nazewnictwo jest zupełnie nietrafione - mówi były szef żużlowej redakcji Canal+ Marcin Majewski w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Trudno ignorować także zamęt spowodowany sytuacją drużyny z Krakowa. Jej brak w rozgrywkach to duża strata i mam nadzieję, że jak najszybciej wróci ona na żużlową mapę Polski. Podobnie mogę wypowiedzieć się o staraniach czynionych w Świętochłowicach. Jestem pod wrażeniem zmian, do których już tam doszło i determinacji działaczy. Trzeba natomiast pochylić się nad przepisami. Nie może być tak, że chwilę przed rozgrywkami ktoś rezygnuje. Za dużo mamy przez to chaosu. Takie sprawy powinny zostać rozstrzygnięte kilka miesięcy wcześniej - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Znowu jest jedynym liderem. Czy Janusz Kołodziej ma tego dość?
Potrzeba reformy
Kontrowersje wzbudza także system rozgrywek. W rundzie zasadniczej weźmie udział sześć drużyn. Dwie zakończą sezon już na początku sierpnia, a pozostałe zawalczą o awans w play-offach (w półfinałach zwycięzca pierwszego etapu zmierzy się z czwartym zespołem, a drugi z trzecim).
- To tak nie powinno wyglądać. Lepiej, gdyby darować sobie play-offy, skoro stawka jest okrojona. Zamiast nich każda drużyna mogłaby rozegrać dodatkowy dwumecz. Tym samym wszystkie zespoły spotykałyby się ze sobą cztery razy i w zależności od bilansu, na tej podstawie można byłoby przyznać punkt bonusowy. Taki wariant powinien być zadowalający dla kibiców. Najlepsza drużyna po prostu awansowałaby do wyższej ligi. Moim zdaniem byłoby to bardziej sensowne - mówi były szef żużlowej redakcji Canal+.
I sugeruje alternatywne rozwiązanie. - Na pewno nie łączyłbym Metalkas 2. Ekstraligi z Krajową Ligą Żużlową. Powstałby zbyt duży rozgardiasz. Trudno natomiast uciec od faktu, że sześć drużyn w rozgrywkach to za mało. Według mnie uczciwie byłoby, gdyby dwa najsilniejsze zespoły z Ekstraligi U24 włączyć do najniższego szczebla rozgrywkowego. Takie rozwiązania stosuje się na przykład w piłce nożnej. Zawodnicy mieliby okazję, żeby się pokazać na tle silniejszych żużlowców i zyskać angaż w profesjonalnym klubie - sugeruje nasz rozmówca.
Ma jeden apel
Już na samym początku rywalizacji zostało rozegrane spotkanie na szczycie. Faworyt do awansu, Unia Tarnów, uległ w nim na wyjeździe Ultrapur Startowi Gniezno.
- Zapowiadało się, że tarnowianie mogą zdominować rozgrywki. Gnieźnianie pokazali jednak, że nie warto oceniać książki po okładce. Poza tym tor najczęściej weryfikuje przedsezonowe przewidywania. Nie skreślałbym na przykład zespołu z Piły. Niewygodne na własnym torze mogą być także Trans MF Landshut Devils i Optibet Lokomotiv Daugavpils. Apeluję o ostrożność w rozdawaniu miejsc na koniec sezonu. Według mnie szanse są bardzo wyrównane - podsumowuje Marcin Majewski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Przepowiada GKM-owi pewne utrzymanie. "Po sparingach niektórzy wyciągają pochopne wnioski"
- GKM nie będzie długo płakać po Pedersenie. "On może go skutecznie zastąpić"