Kolejnym krokiem w ofensywie - będącej formalnie w likwidacji - TVP miała być walka o sublicencję do pokazywania PGE Ekstraligi, czyli żużlowej ligi, której mecze w zakodowanych pasmach Canal+ i Eleven Sports regularnie gromadzą przed ekranami ponad 200 tysięcy widzów. Już same informacje o ewentualnym zainteresowaniu transmisjami wydawały się szokujące, bo już choćby dwa mecze tygodniowo kosztowałyby TVP przynajmniej 30 milionów złotych.
Teraz już można ogłosić, że nic takiego się nie stanie, a w najbliższych latach nie należy spodziewać się specjalnego zwrotu akcji. TVP Sport co prawda jest zainteresowana szerszym wejściem w żużel, ale na razie trudno to sobie wyobrazić właśnie ze względów finansowych.
- Plotki o pozyskaniu przez nas praw do pokazywania PGE Ekstraligi to kompletna nieprawda. Rozmowy w tej sprawie z Canal+ nawet się nie odbyły. Z przedstawicielami tej stacji rozmawialiśmy jedynie o PKO Ekstraklasie. Nie ma obecnie takiego tematu, to całkowita bzdura - wyjaśnia nowy dyrektor TVP Sport, Jakub Kwiatkowski.
ZOBACZ WIDEO: Słaby sezon 2023 Patryka Dudka. Jak odbudować jego formę?
Pewne jest też, że przynajmniej w najbliższych latach nie ma raczej szans, by TVP było w stanie przejąć choć część żużlowych meczów nie tylko z PGE Ekstraligi, ale także Metalkas 2. Ekstraligi czy Krajowej Ligi Żużlowej. Wszystko wskazuje na to, że dysponentem wszystkich tych praw do 2028 roku będzie Canal+. Nie dość, że pozyskanie sublicencji mogłoby słono kosztować, to dodatkowo prywatny nadawca raczej nie jest zainteresowany, by odsprzedawać dużą część swoich żużlowych praw do telewizji otwartej.
To jednak wcale nie oznacza, że władze TVP Sport nie interesują się ekspansją na żużel. Już w najbliższych tygodniach (24 marca) na antenach tej stacji będzie transmitowany turniej Kryterium Asów, w którym wezmą udział czołowi żużlowcy świata. Oprócz tego w trakcie sezonu pokazywane będą turnieje drużynowych mistrzostw Europy (6 kwietnia) i indywidualnych mistrzostw Europy oraz - prawdopodobnie - mecze żużlowej reprezentacji Polski.
- Chcielibyśmy pokazywać na naszych antenach więcej żużla i innych dyscyplin. Na razie przeszkodą są jednak finanse, a nawet gdybyśmy byli na to gotowi, to wciąż nie wiadomo, czy Canal+ byłby zainteresowany odsprzedażą ważnych dla siebie praw. Nic jednak w tym temacie nie chcę więcej deklarować - dodaje Kwiatkowski.
Rynek transmisji żużlowych i tak jest dość mocno podzielony, bo poza głównym nadawcą tej dyscypliny, czyli Canal+, aktywni są także przedstawiciele Eleven Sports, gdzie możemy oglądać po dwa mecze PGE Ekstraligi z każdej kolejki oraz władze Discovery, które od dwóch lat relacjonują wszystkie turnieje Grand Prix. Wszystko wskazuje na to, że ta sytuacja nieprędko się zmieni.
Czytaj więcej:
Poseł debiutant bez ogródek: Bezczelności, tupetu i agresji jest w sejmie bardzo dużo
Polski mistrz odnaleziony. "Zbliżałem się do Boga"