Żużel. Chrisowi Harrisowi wciąż mało. W tej lidze okazał się najlepszym zawodnikiem

WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Chris Harris
WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Chris Harris

Chris Harris kończy 41 lat i żużla ciągle mu mało. Trudno też znaleźć drugiego takiego jak on spoza Polski, który, mimo że od pewnego czasu nie ściga się już na najwyższym poziomie, wciąż budzi zainteresowanie i zarazem sympatię fanów.

Był bowiem taki czas, że o Chrisie Harrisie w naszym kraju mówiło się sporo nawet wtedy, kiedy nie był związany umową z żadnym klubem. Sympatycy speedwaya, ci udzielający się w Internecie, potrafili nawet zorganizować zbiórkę, by skromną kwotą - jak na standardy tego sportu - w wysokości około 3,5 tysiąca złotych wesprzeć zaplecze sprzętowe Brytyjczyka. Wszystko było przedsięwzięciem oficjalnym, ponieważ dotarło ono do samego zainteresowanego.

Działo się to w 2019 roku, czyli w czasie, gdy Harrisa coraz rzadziej można było zobaczyć na tym wyższym poziomie ścigania w lewo. Kibice pamiętali go jednak nie tylko z występów na polskich torach (mimo wszystko zwykle średnio udanych), lecz także tych światowych podczas okresu jazy w cyklu Grand Prix czy imprezach reprezentacyjnych.

Harris był zawodnikiem, któremu walka o medale w elitarnym cyklu "nie groziła", lecz uporczywie trzymał się miejsca w najlepszej piętnastce na świecie. Jeśli nie utrzymał się sam (a udało mu się to tylko raz), ratowała go stała "dzika karta" (otrzymał ich pięć) lub po prostu jechał w eliminacjach i tam osiągał sukces (trzy razy). A z racji narodowości, niejako wyglądu, wyników i umiejętności niewypadania z GP zaczął być porównywany - zresztą całkiem słusznie - do Andy'ego Smitha, który na przełomie wieków, jako pierwszy został okrzyknięty mistrzem Challenge'ów po tym, jak w sumie powiodło mu się w siedmiu kolejnych takich imprezach.

Byłoby jednak niesprawiedliwym, by mówiąc o trzykrotnym indywidualnym mistrzu Wielkiej Brytanii seniorów (co ciekawe, tyle samo tytułów ma tutaj... Smith) ograniczać się tylko do jego częstych i niezbyt dobrych występów w GP. Harris to żużlowiec nietuzinkowy z wielu powodów. Ma niewątpliwie prawdziwy sportowy charakter z przejawem ogromnej miłości do ścigania. Od zawsze jest waleczny, widowiskowy i hardy. I określeń tego typu można byłoby wypisać tu jeszcze co najmniej kilka.
 
ZOBACZ WIDEO: To była tylko roczna przygoda. Dlaczego Kasprzak odszedł z Wilków?

Kornwalijczykowi z biegiem lat kontaktu z motocyklem jest najwyraźniej na tyle mało, że zdecydował się na regularną jazdę nie tylko na dwóch poziomach ligowych w Wielkiej Brytanii, ale też... we Francji i, co więcej, na długim torze oraz na trawie. Czyni go to wręcz najbardziej zapracowanym lewoskrętnym na świecie. Za lata 2021-2022 wygrywał on ranking na zawodnika z największą liczbą zaliczonych występów.

Ba, pierwszy triumfator z Wielkiej Brytanii turnieju GP w Cardiff (sezon 2007 - przyp. red.) wspina się, jeśli mowa o mistrzostwach globu w longtracku. W roku 2021 był czwarty, w 2022 zdobył brąz, w 2023 było to już srebro. Niedawno poprowadził także do brązowego krążka reprezentację narodową. Jeśli natomiast chodzi o grasstrack, tutaj ma w dorobku dwa srebrne w czempionacie europejskim z minionych dwóch edycji tejże rywalizacji.

W "klasyku" brytyjski jeździec też nadal często mija linię mety na czołowych pozycjach. W tegorocznym sezonie okazał się liderem i zarazem bohaterem Glasgow Tigers startującego w Championship, czyli na zapleczu Premiership. W finałowym dwumeczu play-off przeciwko Poole Pirates zdobył aż 28+1 z możliwych 30 punktów, prowadząc szkocki zespół do tytułu. A w listopadzie oficjalnie został uznany za najlepszego żużlowca drugiego szczebla na Wyspach.

Obchodzącego we wtorek 28 listopada 41. urodziny Chrisa Harrisa trudno będzie jednak zobaczyć jeszcze w zmaganiach w polskiej lidze. Po kilku latach niebytu zanotował mocno przeciętny sportowo epizod w 2022 roku w drugoligowej wówczas drużynie z Poznania, gdzie szansę powrotu do kraju nad Wisłą dał mu Tomasz Bajerski.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Doyle znów pojedzie w trzech ligach. Zostaje tam, gdzie czuje się najlepiej
Wicemistrz buduje kadrę. Zawodnik Fogo Unii Leszno z nowym kontraktem

Komentarze (0)