[tag=54]
Nicki Pedersen[/tag] to bez wątpienia jeden z najlepszych żużlowców XXI wieku. W trakcie swojej kariery zdobył trzy tytuły indywidualnego mistrza świata. Po raz pierwszy dokonał tego w 2003 roku, gdy reprezentował barwy pierwszoligowego RKM-u Rybnik. Teraz po 20 sezonach znów będzie ścigał się zapleczu Ekstraligi.
Główną przyczyną zejścia szczebel niżej jest nierówna postawa w rozgrywkach najlepszej żużlowej lidze świata. Jeśli spojrzymy na średnią biegową, to nie było źle, gdyż zajął on 16. miejsce na liście klasyfikacyjnej, jednak głównym problemem były jego kłopoty zdrowotne i słaba postawa podczas meczów wyjazdowych.
To wszystko spowodowało, że kluby PGE Ekstraligi nie były zainteresowane zakontraktowaniem 46-latka. On sam za to przyznawał, że prowadzi rozmowy z ośrodkami z 1. Ligi Żużlowej. - Wiem jednak, że 1. LŻ jest coraz lepiej zorganizowana. Jest tam mnóstwo ambitnych klubów i na pewno nie będzie tam łatwo. Podchodzę do tego jak do każdego innego wyzwania. Przychodzę, by dać ludziom rozrywkę i będę dawał z siebie wszystko, bez względu na poziom rozgrywkowy - powiedział w rozmowie z naszym portalem (Więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik opowiada o swoich inwestycjach w sprzęt
Teraz już wiadomo, że nowym pracodawcą Pedersena będzie Texom Stal Rzeszów, która w niedzielę wygrała finał 2. Ligi Żużlowej i ma ambitne plany zamieszania w stawce pierwszoligowej. Dla wieloletniego uczestnika Speedway Grand Prix jest to powrót do miasta, w którym ścigał się już w sezonach 2006-2007 i 2013. Barw Żurawi na pewno bronić będą jeszcze Peter Kildemand, Jacob Thorssell, Marcin Nowak, Krystian Pieszczek oraz Wiktor Rafalski.
W przeszłości, gdy Duńczyk startował dla podkarpackiego klubu, miał okazję współpracować z Martą Półtorak, aktualnie już byłą prezes Stali. W rozmowie z WP SportoweFakty stwierdziła, że Rzeszów na pewno dobrze kojarzy się urodzonemu w Odense zawodnikowi. Reprezentując Żurawie, zdobył, chociażby swój drugi tytuł mistrzowski. - Sądzę, że krok do tyłu był dobrą decyzją, a Nicki jeździć nie zapomniał. Dalej staje pod taśmą, żeby wygrywać - dodała.
Startujący w tym roku w ZOOleszcz GKM-ie Grudziądz żużlowiec w ostatnich latach, zamiast w pełni poświęcać się sportowi, musiał cały czas myśleć o problemach zdrowotnych, które dawały mu się we znaki. On sam zresztą przyznał, że m.in. przez nie, nie ukończył kilku spotkań. Nasza rozmówczyni ma nadzieje, że znane Pedersenowi środowisko pomoże pokonać wszelkie kłopoty ze zdrowiem i pozwoli skupić się na jeździe.
Nie da się ukryć, że pozyskanie Duńczyka to nie tylko potencjalne wzmocnienie pod względem sportowym. Tak znane nazwisko może przyciągnąć kibiców na stadion, a sponsorów zachęcić do zainwestowania swoich pieniędzy w klub. Podobną rolę zresztą pełni Bartosz Zmarzlik w Platinum Motorze Lublin, którego transfer miał nie tylko wymiar sportowy, ale również marketingowy, o czym powiedział prezes Jakub Kępa (Więcej TUTAJ).
- Pedersen niewątpliwie jest głośnym nazwiskiem. Nicki to gwarancja pewnych punktów i przede wszystkim ogromny profesjonalista. Duńczyk zawsze dba o każdy drobiazg i stara się mieć sprzęt na najwyższym poziomie. Absolutnie może zostać kimś, wokół kogo można budować zespól teraz, ale i w przyszłości. Powinien poczuć stabilizację, a wówczas obie strony na tym transferze skorzystają - podsumowała Marta Półtorak.
Czytaj także:
- Żużel. Sam Masters kontuzjowany. To koniec jego sezonu
- Żużel. PSŻ z szansą na kolejne dwa transfery. To zmieni ich pozycję?