[b]
Michał Mielnik, WP SportoweFakty: Trochę smutno? Łezka w oku się kręci z okazji tego dnia?[/b]
Jarosław Hampel, kapitan Platinum Motoru Lublin: Na pewno tak. Mam w głowię te cztery fantastycznie spędzone lata w Motorze Lublin. Więc zdecydowanie.
Co w sobie mają prezes Jakub Kępa i klub, że każdy z zawodników, który jest gdzieś niechciany w swoich klubach to przychodzi do Motoru i odnajduję się. Jak można to wytłumaczyć?
Tutaj po prostu czują ten sport w odpowiedni sposób. Ludzie, którzy kierują zespołem potrafią to zrobić w sposób perfekcyjnie dobry. Potrafią zbudować świetne relacje z zawodnikami, a my później staramy się oddać siebie w stu procentach na torze i zrobić dobry wynik. Tak mówiąc w skrócie - klimat w Motorze jest fenomenalny i to pomaga, żeby budować świetny wynik. Dodając do tego fantastycznych kibiców, którzy są w Lublinie to mamy komplet wszystkiego.
Gdy przychodził pan w 2020 roku do Motoru, to spodziewał się pan, że zakończy się to trzema medalami, w tym dwoma złotymi?
Nie myślałem wtedy o tym jak to się potoczy. Było to wyzwanie i to niemałe. Ale faktycznie, zakończyło się to dla mnie dwoma medalami złotymi i jednym srebrnym, a w pierwszym sezonie otarliśmy się w fazę play-off, więc też było całkiem przyzwoicie. Myślę, że ten wynik był świetny. To co osiągnęliśmy wspólnie to było coś wspaniałego, bo wiem jak takie rzeczy osiągać. To są niezapomniane emocje, które zostaną ze mną już na zawsze.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Zmarzlik, Sadowski i Dryła
Wiemy jak ten sezon się dla pana potoczył. Początek trudny, ale w ogólnym rozrachunku to ten sezon był pana najlepszym od kilku lat. Pan też to poczuł, że taki on właśnie był?
Tak. Czułem, że już na pewno końcówka sezonu jest dla mnie bardzo udana. Cieszyłem się jazdą, wychodziło mi prawie wszystko i to powodowało, że wtedy zawodnik jeszcze bardziej się mobilizuje do tej jeszcze lepszej jazdy. Nie zapominam też o tych słabych momentach. Chociażby o tym trudnym początku, bo był on bardzo słaby w moim wykonaniu. Sztuką jest się podnieść po tych porażkach, zmobilizować i walczyć o to, aby tę formę zbudować na jak najwyższym poziomie. Były momenty słabsze, ale zapamiętuję te najlepsze chwile z tego sezonu.
Najlepsza była ta we Wrocławiu z wzniesionym pucharem?
Tak, ale to wiadomo, bo to wisienka na torcie i zdobyty puchar za pierwsze miejsce. Ale były też momenty meczowe, które pamiętam np. mecz w Częstochowie w play-off, który wygraliśmy bardzo wysoko i mi też się dobrze jechało.
Tak jak pan wspomniał, ta najlepsza forma przyszła na koniec sezonu. Jednak wiadomo było, że każdy z kolejnych meczów przybliża pana do odejścia z tego klubu. Tu nie wpływało na formę?
Nie, bo potrafiłem sobie z tymi emocjami poradzić. Wiedząc jak to będzie wyglądać na koniec sezonu jeśli chodzi o roszady w składzie. Musiałem się od tego odizolować i myślę, że to był klucz do tej dobrej formy.
Sezon pod względem sportowym już zakończony?
Tak, zdecydowanie tak.
To teraz czas na wakacje czy od razu ciężka praca do nowego sezonu?
Nie nie, wakacje. Moją pasją i wielki hobby jest nurkowanie, więc pewnie będę miał okazję polecieć do Egiptu i ponurkować, odpocząć po tym trudnym sezonie. Później jeszcze trochę czasu wolnego i powiedzmy od połowy listopada przygotowania do nowego sezonu.
Zobacz także:
Wyjechał z Polski i czuje się szczęśliwy. W Szwecji odnosi pierwsze sukcesy
Żużel. Świeżo upieczony beniaminek odsłonił kolejne karty! Padły trzy nazwiska