Jednym z najważniejszych marcowych wydarzeń w świecie tenisa jest turniej na kortach w Indian Wells. Jego organizatorzy po raz pierwszy od 14 lat zdecydowali się na nierówne finansowe nagrody dla mężczyzn i kobiet. Różnica w premiach dla zwycięzców wyniesie blisko 77 tysięcy dolarów na korzyść mężczyzn.
Były rosyjski tenisista Jewgienij Kafielnikow w rozmowie z agencją informacyjną RIA Novosti przekonywał, że zarobki w tenisie nie powinny znajdować się na tym samym poziomie. - Czy kobiety zasługują na równą płacę? Oczywiście, że nie - mówił.
ZOBACZ WIDEO: Nawet z lodówką. Nie uwierzysz, co zrobił polski zawodnik
Kafielnikow dowodził, że mecze kobiet zazwyczaj trwają krócej. Widać to zwłaszcza w turniejach wielkoszlemowych, gdzie mężczyźni grają do trzech, a nie dwóch wygranych setów. Jako przykład podał starcie Igi Świątek z Anastazją Potapowa w 4. rundzie ubiegłorocznego Rolanda Garrosa. Polka wygrała na spotkanie 6:0, 6:0, spędzając na korcie zaledwie 40 minut.
- Mecz toczył się o 200 tysięcy euro. Niestety, Nastia w dwóch setach wygrała zaledwie dziewięć wymian. Rozumiecie? Spotkanie trwało 40 minut. A jeśli porównamy to do mężczyzn, to oni grają po 4-5 godzin za te same pieniądze. Gdzie tu sprawiedliwość - mówił były lider rankingu WTA
Kafielnikow nie jest osamotniony w swoich poglądach. Wcześniej podobne stanowisko zabrał inny były rosyjski tenisista, Nikołaj Dawidienko.
- Kobiety nie grają pięciosetowych meczów, a Serena Williams wygrała kiedyś turniej wielkoszlemowy, tracąc w nim zaledwie 10 gemów. Nawet się nie spociła i nie poczuła stresu. Z drugiej strony mężczyźni 10 gemów przegrywają czasem już w pierwszej rundzie i grają w niej nawet pięć setów. Mężczyźni na korcie pracują trzy razy częściej od kobiet, dlatego powinni dostawać większe nagrody pieniężne - przekonywał. Jego słowa spotkały się z ostrą reakcją Aryny Sabalenki.