For Nature Solutions KS Apator Toruń miał olbrzymie problem w niedzielne popołudnie we Wrocławiu. Ekipa prowadzona przez Jana Ząbika na Stadionie Olimpijskim zdobyła zaledwie 33 punkty.
Siedem oczek do tego dorobku dorzucił Emil Sajfutdinow. Dla Rosjanina z polskim paszportem był to najsłabszy w tym sezonie występ w PGE Ekstralidze. Swoich kibiców przyzwyczaił on raczej do dwucyfrówek w okolicach kompletu.
- Mam swoje ambicje i nie jestem dumny z takich wyników. Trudno tłumaczyć się innymi czynnikami w takim wypadku. Nic nie działało tak, jakbym tego chciał - powiedział Emil Sajfutdinow w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.
ZOBACZ WIDEO: Nicki Pedersen sprzedał jeden z najlepszych silników. Wyjaśnia powody
Drugi zawodnik najlepszej ligi świata po czterech startach zdecydował się zmienić motocykl. Ten jednak jechał jeszcze gorzej, bo Sajfutdinow nie dopisał do swojego konta nawet jednego oczka.
- Nie czułem przy pierwszym motocyklu, że jestem w stanie wygrywać biegi. W takim przypadku stwierdziłem więc, że muszę spróbować czegoś innego. Z perspektywy czasu wiem jednak, że to również nie zadziałało tak, jak oczekiwałem i tak, jak powinno - dodał żużlowiec.
Rosjanin z polskim paszportem przyznał, że czas na analizę meczu przyjdzie, bo trzeba to zrobić spokojnie i z chłodną głową. Czuł on prędkość ze startów, ale nie udawało się osiągać dobrych prędkości na dystansie. Wpływ na wynik mógł mieć także wrocławski tor, który był twardszy niż zwykle.
- Ale trudno się dziwić, przy takiej temperaturze i w pełnym słońcu było to do przewidzenia. Trochę słońce przygrzało i kurzu czy suchej nawierzchni można było się spodziewać. To nie jest jednak żadna wymówka. Gospodarze pokazali, że da się tu dobrze jechać - skomentował Sajfutdinow.
Czytaj także:
Nie gryźli się w język w sprawie Nickiego Pedersena
Walczy o utrzymanie oraz swoją przyszłość. Ten ruch na przyszły sezon uważa za najrozsądniejszy