Niecałe dwa miesiące (6 tygodni) zajęło Dominikowi Kuberze powrót do zdrowia. Przypomnijmy, że jeden z najlepszych polskich żużlowców doznał urazu podczas kwalifikacji do Grand Prix Polski na PGE Narodowym w Warszawie, na które otrzymał "dziką kartę". Stało się to 12 maja.
Miała to być dla niego okazja do pokazania się na tle najlepszych zawodników na świecie i udowodnienie, że pomału można zaliczać go do tej czołówki. Niestety, z pozoru niegroźny wypadek niósł za sobą poważne konsekwencje. Z pozoru, bowiem gdy dokładnie obejrzało się powtórki, widać było jak na dłoni, że był to poważny upadek wychowanka Fogo Unii Leszno.
Na wyjściu z drugiego łuku nie opanował on maszyny, podniosło go, upadł na plecy, a do tego przygniótł go motocykl. Diagnoza? Uraz kręgu T12. Co dokładnie dolegało zawodnikowi nie wiemy, bo nie zostało to podane do opinii publicznej. Nie było też wiadomo, ile przerwy w startach oznacza kontuzja.
ZOBACZ WIDEO: Czy Bartosz Zmarzlik wróci do Stali Gorzów? Prezes mówi wprost
Marcin Gortat, który ma dobre relacje z lubelskim klubem, w swojej wypowiedzi nie wykluczał, że dla Dominika Kubery to może być nawet koniec sezonu (zobacz więcej ->>). W kuluarach spekulowano natomiast, że żużlowiec wróci do jazdy dopiero na fazę play-off, a to oznaczałoby dla niego 4 miesiące przerwy.
Na szczęście, już po operacji, którą przeszedł 24-latek, napłynęły pozytywne wieści. Zabieg przebiegł prawidłowo, a rokowania były optymistyczne. - Myślę, że jest dobrze. Lekarz jest zadowolony z tego, co ogląda w moich wynikach badań. Ja jestem zadowolony, z tego co mówi - przekazał miesiąc po wypadku Kubera, o czym więcej pisaliśmy tutaj.
Zawodnik w ciszy przechodził rehabilitację i rekonwalescencję. I w miniony weekend pozytywnie zaskoczył całe żużlowe środowisko występując w meczu Platinum Motoru Lublin z ebut.pl Stalą Gorzów. Kubera otrzymał ogromną owację od lubelskich kibiców, którzy zresztą wspierali go przez cały czas, kiedy pauzował. Brawa należą mu się jednak od wszystkich sympatyków żużla, bo dość szybko uporał się z poważną kontuzją, bo taką jest każdy uraz kręgosłupa. Uznania również dla lekarzy i rehabilitantów.
Kubera w meczu zdobył 7 punktów z bonusem, ale nie wynik tego dnia był w jego wykonaniu najważniejszy. W trakcie spotkania można było zauważyć, że w niektórych momentach wychodził brak objeżdżenia, ale chodziło przecież o sam powrót na tor. By przebiegł on w sposób bezpieczny, by zawodnik znów poczuł adrenalinę związaną z zawodami i zaczął wracać do rytmu meczowego.
Po ostatnim biegu, który najwyraźniej nie poszedł po jego myśli, widzieliśmy go wściekłego w swoim boksie, ciskającego ochraniaczem. Pojawiła się sportowa złość, czyli wrócił pełną gębą i dla nas bezsprzecznie zasłużył na tytuł bohatera weekendu.