Do groźnie wyglądającego wypadku doszło w jedenastej gonitwie czwartkowego spotkania PGE Ekstraligi. Na wyjściu z pierwszego łuku Krzysztof Kasprzak uderzył w tylne koło motocykla Vaclava Milika, po czym obaj upadli na tor na przeciwległej prostej w miejscu, gdzie nie ma już dmuchanych band. Przy obu żużlowcach natychmiast pojawiły się karetki.
"Vaclav Milik i Krzysztof Kasprzak są już po badaniach i prześwietleniach w krośnieńskim szpitalu. Najważniejsza informacja: całe szczęście obyło się bez żadnych złamań" - przekazały w piątkowy poranek Cellfast Wilki Krosno.
Milik powrócił do parku maszyn bez pomocy karetki i początkowo lekarz orzekł, że Czech jest zdolny do jazdy, ale mimo to zawodnik Cellfast Wilków nie wyjechał do powtórki feralnego biegu. W boksie żużlowiec schładzał się lodem, narzekając na ból głowy i ostatecznie więcej nie pojawił się na torze.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Rusiecki, Michelsen i Sadowski gośćmi Mateusza Puki
Natomiast Kasprzak opuścił tor w karetce z podejrzeniem urazu lewej nogi. "Tuż po upadku Vaclav uskarżał się na zawroty głowy, ale te minęły i wszystko z jego zdrowiem jest w porządku. Krzysztof ma obite lewe kolano, każdy dzień powinien działać na jego korzyść" - dodały Cellfast Wilki Krosno w piątkowym komunikacie.
Do wypadku Milika i Kasprzaka doszło w kluczowym momencie meczu z Tauron Włókniarzem Częstochowa, gdy gospodarze tracili ledwie dwa punkty do rywala z województwa śląskiego. Absencja obu żużlowców w decydującej fazie zawodów sprawiła, że ostatecznie beniaminek PGE Ekstraligi przegrał z częstochowskimi "Lwami" 41:49.
Fani Cellfast Wilków Krosno muszą teraz trzymać kciuki za to, aby Milik i Kasprzak szybko powrócili do 100 proc. sprawności. W niedzielę ekipę czeka bardzo ważny mecz z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz, a drużyna z Podkarpacia potrzebuje punktów, aby uniknąć spadku z elity.
Czytaj także:
- Tauron Włókniarz narzeka na tor w Krośnie. Padło porównanie do... kamieniołomów
- Kołodziej wrócił na tor. Co z występem przeciwko Apatorowi?