Żużel. Przy sześciu powtórkach łatwiej o wnioski. Chomski: Dużo przerw, napięcia

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Stanisław Chomski
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Stanisław Chomski

W hitowym starciu 10. kolejki PGE Ekstraligi ebut.pl Stal Gorzów przegrała z Betard Spartą Wrocław 43:47. Spotkanie mocno się przeciągało, a liczne przerwy, zdaniem trenera Stanisława Chomskiego, nie pomogły gospodarzom.

Niedzielnie starcie zaczęło się dla gorzowian znakomicie, bo od podwójnego zwycięstwa. Jednak już od drugiego wyścigu zaczęła się seria niefortunnych zdarzeń, które znacząco wydłużyły czas trwania meczu. Wśród nich można wymienić chociażby upadki Bartłomieja Kowalskiego z Mateuszem Bartkowiakiem, Oskara Fajfera czy taśmę Piotra Pawlickiego.

- Jeżeli jest sześć powtórek, to gościom jest później łatwiej wyciągnąć wnioski. Przygotowanie toru pod siebie podlega na tym, że rywal za bardzo go nie odczyta. Widzieliśmy w pierwszym biegu 5:1. W drugim po starcie też było 5:1 dla nas. Kolizja Kowalskiego z Bartkowiakiem, powtórka i potem dwa wykluczenia na dobrych pozycjach, bo raz zawodnik prowadził, a Fajfer wychodził na drugie miejsce. Oczywiście to była jego wina. To się jakoś nie ułożyło. Dużo przerw, napięcia - skomentował Stanisław Chomski.

Zdecydowanie nie był to dzień Fajfera, a problemy miał również Wiktor Jasiński, który po raz kolejny nie uniknął upadku. Betard Sparta Wrocław miała bardziej wyrównany skład, w którym odstawał jedynie Mateusz Panicz. - Patrząc na skład, który jest we Wrocławiu, to przy ewentualnych potknięciach jest zastępstwo, by te punkty robić. Faworyt nie zawiódł i wygrał - przyznał szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: Motor Lublin po sezonie wymieni nawierzchnię?

Po słabszych początkach w późniejszej fazie spotkania lepiej radzili sobie Tai Woffinden i Artiom Łaguta. - Pogoda, która była, czyli opady deszczu, do tego plandeka oraz te wszystkie przerwy powodowały, że ten tor mocno przesychał. Warunki zmieniały się dość mocno, zwłaszcza na starcie, szczególnie pole trzecie. Drugie było dużo gorsze. Trzeba było coś kombinować, żeby wyciągnąć wnioski. Widzieliśmy jak z biegu na bieg budował się Artiom Łaguta. Nie mówiąc już o Woffindenie. Patrząc na punkty to może słabo, ale jego jazda była bardzo widowiskowa i efektowna, napędzająca dużo strachu - stwierdził Chomski.

W ebut.pl Stali Gorzów swoje pojechał Martin Vaculik. Wpadek nie ustrzegli się z kolei Anders Thomsen i Szymon Woźniak. Nieźle wypadli gorzowscy juniorzy na tle tych wrocławskich. - Formacja młodzieżowa spełniła swoje zadanie, choć mogło być odrobinę lepiej, gdyby nie powtórka biegu drugiego. 10:7 to nie jest źle. Odstawaliśmy z pozycją U-24 - ocenił trener drużyny z Gorzowa.

Miejscowi próbowali ratować się rezerwami. Swoją szansę dostał również rezerwowy Mathias Pollestad, choć pojawiały się głosy, że kolejny wyścig powinien dostać Oskar Paluch, który w niedzielnym pojedynku PGE Ekstraliga był całkiem szybki. - Trzeba było też sprawdzić Mathiasa. On musi dostawać sporadyczne próby. Wiążemy z nim duże nadzieje, ale jest hierarchia w zespole i tego będę się trzymał. Oskar jest mało doświadczonym zawodnikiem i czasami ta presja go przytłacza. Wiem, co mówię. Była taka myśl, ale to jest historia - zakończył Stanisław Chomski.

Czytaj również:
Takiego Janowskiego chcą oglądać we Wrocławiu
Skandaliczne zachowanie kibiców w Grudziądzu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty