Żużel. Sędzia Słupski zdradza kulisy meczu w Krośnie. "Widziałem szansę na rozegranie 15 biegów"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Paweł Słupski
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Paweł Słupski

Nie milkną echa po zamieszaniu podczas niedzielnego meczu Wilki - Stal, a po raz pierwszy do skandalu odniósł się arbiter tego spotkania, Paweł Słupski. Sędzia opowiedział dla WP SportoweFakty o kulisach i powodach przerwania meczu po 9. biegu.

[b]

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Od niedzielnego meczu w Krośnie minęło już trochę czasu. Czy z perspektywy czasu uważa pan, że dało się coś zrobić, by mecz Wilki Krosno - Stal Gorzów został dokończony?[/b]

Paweł Słupski, sędzia meczów w PGE Ekstralidze: Oczywiście, że tak - gospodarz mógł lepiej przygotować tor do zawodów. Przygotowanie toru to nie jest tylko praca w dniu meczu, ale dłuższy proces. Gdyby prace były odpowiednio przeprowadzone w tygodniu przed zawodami, tor mógłby zapewnić standard wyścigów oczekiwany od klubów startujących w PGE Ekstralidze.

Widać było wyraźnie, że tor przez całe zawody sprawiał problemy. Dlaczego nie zdecydował pan o walkowerze przed meczem, albo na przykład po trzech biegach? Zabrakło odwagi?

Przesłanki do walkowera można było znaleźć, wspominał o tym podczas Magazynu PGE Ekstraligi w Canal+ Leszek Demski. Orzekanie walkowera jest wariantem ostatecznym, gdy wszystko inne zawiedzie. Obowiązkiem sędziego, gdy stwierdzi zły stan toru, jest próba doprowadzenia go do stanu regulaminowego i rozpoczęcie zawodów. Po odbiorze toru, który był w Krośnie nieregulaminowy, skupiliśmy się właśnie na tym. Po kilku godzinach prac udało się osiągnąć stan toru, który pozwolił na rozpoczęcie próby toru. Po rozpoczęciu zawodów widziałem szansę, aby rozegrać pełne 15 biegów. Stąd też decyzję o częstszej kosmetyce toru, czy dodatkowych przerwach na ubijanie. Po dziewiątym biegu uznałem, że wykorzystaliśmy już wszystkie sposoby. Tor podczas jazdy ulegał coraz większej degradacji. Uznałem, że to jest moment, że należy zakończyć zawody.

ZOBACZ WIDEO: Tor w Krośnie nie wybaczał błędów. Zobacz jak szybko można było stracić prowadzenie!

Po próbie toru uznał pan, że tor jest bezpieczny. To był błąd?

Sędziowałem w Krośnie prawie 20 zawodów i zwykle ten tor wizualnie wydaje się dużo gorszy niż jest w rzeczywistości. Kilka lat temu podczas meczu Cellfast Wilków Krosno z Polonią Bydgoszcz warunki torowe, po opadach deszczu chwilę przed zawodami wydawały się znacznie gorsze, żadna z drużyn nie chciała się ścigać. Zawodnicy obu drużyn odmówili jazdy. Wtedy zawody po burzliwych dyskusjach rozegraliśmy, a po meczu wszyscy byli zaskoczeni, że warunki były aż tak dobre. Analogiczna sytuacja była niedawno na zawodach Złotego Kasku w Opolu, które również sędziowałem. Wtedy deszcz padał w nocy przed zawodami i przez kilka godzin w dniu zawodów. Opinie o zawodach po ich rozegraniu były jednoznaczne, ale przed pierwszym biegiem był olbrzymi opór zawodników przed wyjazdem na tor.

Każdy tor jest inny i inaczej reaguje na wodę.

Dlatego w Krośnie chciałem sprawdzić, jak zawodnicy zaprezentują się na próbie toru, jak będzie reagować nawierzchnia. Poza tym, przyzna pan, że decyzja o walkowerze i braku choćby próby toru, w pełnym słońcu, przy temperaturze 25 stopni i braku opadów byłaby niewytłumaczalna. Próba toru pokazała, że płynna jazda na tym torze jest możliwa, więc naturalnym krokiem było to, by rozpocząć zawody. Mało tego, cenieni komentatorzy stacji C+ dziwili się, dlaczego jest opóźnienie w zawodach, dlaczego nie ruszamy o czasie i spekulowali, kto wymyślił problem z torem.

Co konkretnie wpłynęło na decyzję o zakończeniu meczu?

Ocena całości tzn. sposobu jazdy zawodników, pokonywania przez nich łuków, problemów jakie mieli, czy zachowania motocykli w miejscach, które przed zawodami oceniłem jako nieregulaminowe. Znaczenie miał również wypadek spowodowany przez Szymona Bańdura i to, że stan toru w mojej ocenie ulegał pogorszeniu. Zszedłem z wieżyczki z decyzją, ale przed jej ogłoszeniem chciałem usłyszeć, co do powiedzenia mają drużyny. Przedstawiciel Wilków Krosno uważał, że tor nadaje się do jazdy. ebut.pl Stal Gorzów była przeciwnego zdania. Czyli klasyczna sytuacja. Wówczas ogłosiłem decyzję o przerwaniu zawodów.

W tym roku sędziował pan już jeden mecz w Krośnie, kiedy to Wilki mierzyły się z Apatorem. To prawda, że wtedy warunki torowe były lepsze niż w niedzielę?

Na meczu z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń było chłodno, tor był po zimie, była inna wilgotność. Ponadto pierwszy łuk był zbudowany praktycznie od nowa. Warunki pogodowe były mniej sprzyjające, a tor przykryty plandeką. Nawierzchnia przed zawodami była w lepszym stanie niż w niedzielę, choć teraz mieliśmy pełne słońce i 25 stopni.

Co było największym problemem przed meczem ze Stalą Gorzów?

Przed meczem stwierdziłem na torze pasy o różnej przyczepności. Miejscami przy krawężniku bardzo przyczepne, następnie twarde, a pod bandą rozsypująca się nawierzchnia, sucha kopa. Mówiąc obrazowo - w jednym miejscu opony polewaczki zapadały się o kilkanaście centymetrów w głąb toru, a zaledwie pięć kroków dalej tor był twardy jak skała. Trudno to wytłumaczyć i zrozumieć. Z tego powodu tor nie został odebrany ani na cztery, ani na dwie godziny przed meczem, ani o planowanej godzinie jego rozpoczęcia.

Jak tłumaczyli się gospodarze?

Że to przez długotrwałe opady deszczu. Słyszałem co prawda różne wersje, jak długo padało i w które dni. Oczywiście w takich sytuacjach gospodarze tłumaczą się na przeróżne sposoby. Kilka lat temu, jedna z osób odpowiedzialnych za przygotowanie toru, w podobnej sytuacji udowadniała mi, że deszcz na jednym łuku padał pod bandą, na wyjściu z tego łuku przy krawężniku, a na drugim wirażu odwrotnie. Dodatkowo woda miała płynąć pod górę. W ten sposób deszcz przygotował - według niego - nieregulaminowy tor. Od kiedy w PGE Ekstralidze nagrywamy każde spotkanie związane z procedurą odbioru toru, takich absurdów raczej nikt nie próbuje udowadniać. W tym przypadku według organizatora to efekt złej pogody. Zatem mieliśmy do czynienia z problemem pogodowym, albo zbiegiem niesprzyjających okoliczności, albo celowym działaniem. To już będzie rozstrzygała Komisja Orzekająca Ligi i zespół z Krosna zapewne przestawi tam swoją wersję wydarzeń.

Pojawiają się głosy, że to komisarz kazał w sobotę zbronować tor, choć było jasne, że za chwilę może spaść deszcz. To prawda?

Warto w tym miejscu wyjaśnić, czym zajmuje się komisarz toru. Wbrew temu, co pojawia się w dyskusjach nie wydaje on poleceń dotyczących sposobu i konkretnych metod przygotowania toru. W czasie swojego pobytu na stadionie, komisarz toru nadzoruje prace podejmowane przez organizatora i ma obowiązek interweniować, o ile stwierdzi, że organizator przygotowuje tor niezgodnie ze sztuką lub bez uwzględnienia panujących warunków pogodowych oraz prognozy pogody np. używa głębokich bron w przypadku zagrożenia opadami.

Tak było w sobotę?

Po przyjeździe w sobotę o godzinie 11 komisarz zastał tor już w trakcie prac - nawierzchnia została częściowo zbronowana w celu jej przesuszenia i ponownego ułożenia przed treningiem planowanym na godzinę 13. Ekipie technicznej nie udało się przygotować toru i trening początkowo został przełożony na godzinę późniejszą, a następnie odwołany. Ze względu na niesatysfakcjonujący stan toru gospodarze zbronowali nawierzchnię, aby osuszyć i przemieścić przemoczony materiał.

Zdjęcie z meczu Cellfast Wilków z ebut.pl Stalą
Zdjęcie z meczu Cellfast Wilków z ebut.pl Stalą

Nie wydaliście żadnych oficjalnych poleceń?

Procedura wygląda tak, że na cztery godziny przed zawodami następuje odbiór toru przez sędziego. Polega on na wspólnym obchodzie toru, a następnie na spotkaniu organizacyjnym. Na torze zgłaszane i na bieżąco omawiane są wszystkie miejsca, które mogą być niebezpieczne i nieregulaminowe. Powstaje też dokumentacja zdjęciowa lub wideo. Później odbywa się spotkanie z kierownictwem obu drużyn. Każdy może zabrać głos, przedstawić opinie. Co warto podkreślić - spotkanie jest nagrywane. Goście zgłosili uwagi do nawierzchni toru, że jest nieregulaminowa w wielu miejscach. Ja miałem podobne zdanie. Następnie organizator przedstawił plan prac, które miały doprowadzić stan toru do regulaminowego. Sędzia z komisarzem nie nakazują konkretnych prac. Kierownik zawodów otrzymał zalecenie ogólne - doprowadzenie toru do stanu regulaminowego, z uwzględnieniem wskazanych nieregulaminowych miejsc. Plan przedstawia organizator zawodów, czyli w praktyce trener i kierownik zawodów w porozumieniu z miejscowym toromistrzem, którzy znają swój tor najlepiej.

Co stało się później?

Najpierw tor miał zostać osuszony w miejscach przemoczonych, potem równomiernie nawilżony i na koniec ubity. Po takim przygotowaniu toru, można jeszcze lekko porysować zewnętrzną część toru, aby była ona bardziej przyczepna niż wewnętrzna część toru. Gospodarze rozpoczęli w mojej opinii prace z opóźnieniem i pracowali niezbyt intensywnie.

Czy to oznacza, że po prostu organizatorom nie starczyło potem czasu na doprowadzenie toru do odpowiedniego stanu?

W mojej ocenie można było pracować lepiej, szybciej i ciężej, większym nakładem sprzętu, ludzi i środków. Zwracałem na to kilkukrotnie uwagę, bo czas uciekał bardzo szybko.

Rozpoczęcie zawodów zostało opóźnione, ale w tym czasie na torze nie działo się już praktycznie nic. Dlaczego?

Po zakończeniu prac czekaliśmy, by nawierzchnia odpowiednio się związała. Do tego, w końcowej fazie przygotowania toru potrzeba słońca, wiatru i czasu.

Tym razem dodatkowy czas nie pomógł.

Z tym nie mogę się zgodzić. Dzięki pracom o godzinie 16:40 uznałem tor za regulaminowy i rozpoczęliśmy próbę toru, a następnie zawody.

Jak pan oceni zachowanie drużyny gości w niedzielę?

Wbrew temu, co pojawiło się w przestrzeni medialnej, kierownictwo drużyny, czyli trener Stanisław Chomski i kierownik drużyny Krzysztof Orzeł rzeczowo zgłaszali swoje uwagi, równocześnie zachowując spokój i pełen profesjonalizm. Stanowczo zaprzeczam temu, że eskalowali problem i generowali kolejne kłopoty. Tak nie było. Mało tego, sugerowali gospodarzom swoje uwagi dotyczące metod przygotowania toru. Ostatecznie nie zostały one wzięte pod uwagę.

Myśli pan, że na torze w Krośnie uda się jeszcze w tym roku przeprowadzić zawody w normalnych warunkach?

Kilka dni wcześniej na tym torze odbyły się zawody Ekstraligi U24 i nie było problemów z przygotowaniem nawierzchni. Zatem jest to możliwe, a ludzie odpowiedzialni za tor w Krośnie potrafią to zrobić.

Tuż po meczu władze PGE Ekstraligi poparły pana decyzję o przerwaniu spotkania. Był pan w kontakcie z władzami rozgrywek?

Na sytuację, gdy sędzia stwierdza problemy z torem lub pogodą, PGE Ekstraliga ma wypracowane procedury postępowania. Zgodnie z nimi, po pierwszym odbiorze toru poinformowałem o aktualnej sytuacji i informowałem również o kolejnych etapach przygotowania toru. To standardowa praktyka obowiązująca sędziów i komisarzy. Po zakończeniu zawodów byłem i jestem w kontakcie z władzami rozgrywek.

Często pojawia się zarzut, że Ekstraliga wymusza na sędziach pewne decyzje. To prawda?

To chyba najczęściej pojawiająca się teoria spiskowa. W PGE Ekstralidze sędziuję od 2016 roku i podczas zawodów pamiętam jeden telefon od władz ligi. Było to podczas meczu w Gorzowie, gdy płonęła rozdzielnia. Wówczas przerwana została transmisja telewizyjna i osoby zarządzające rozgrywkami nie wiedziały, co się dzieje na stadionie. Otrzymałem wówczas informację, aby w pierwszej kolejności zadbać o bezpieczeństwo ludzi na stadionie.

Kibice sugerują, że wpływ na decyzje może mieć również telewizja. Jak pan to skomentuje?

To druga legenda, która według mnie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Sędzia podczas zawodów nie ma kontaktu z nikim z telewizji oprócz spottera, który jest odpowiedzialny za przekazywanie informacji dotyczących zawodów na wóz. Realizator transmisji niekiedy zadaje pytania o czas, który potrzebny jest do wznowienia zawodów po upadkach. Pamiętam sytuację, gdy było spore opóźnienie, a realizator transmisji prosił o zrobienie przerwy w zawodach, aby przełączyć się na innego satelitę. Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, aby telewizja chciała wpłynąć na moje decyzje, czy skrócić zawody.

Sędziował pan we wszystkich dotychczasowych rundach rozgrywek PGE Ekstraligi, ale nie ma pana wśród sędziów na kolejną rundę. Czy to konsekwencje meczu w Krośnie?

Piotr Lis, Artur Kuśmierz oraz ja sędziujemy również zawody międzynarodowe FIM i FIM Europa. Ich kalendarz jest znany na wiosnę. Przed sezonem zgłaszamy zajęte terminy do PGE Ekstraligi i GKSŻ. Tak się złożyło, że w ostatni czwartek byłem w Stralsundzie, a kolejne zawody mam zaplanowane na najbliższe dwa tygodnie. W najbliższą sobotę sędziuję rundę kwalifikacyjną do Grand Prix i będę w Lonigo, a za dwa tygodnie będę na Grand Prix w Pradze. Co do wyznaczania na kolejne mecze, to kwestia decyzji PGE Ekstraligi.

Przedstawiciele Stali Gorzów zgłaszali po meczu, że nie czują się bezpiecznie, a w ich stronę kibice rzucali kamieniami. Pan miał zapewnioną ochronę?

Gdy szedłem do parku maszyn po dziewiątym biegu nie miałem ochrony, ale też o nią nie prosiłem, bo nie miałem poczucia zagrożenia. Wówczas na tor wbiegł kibic i zmierzał w moją stronę. Byłem przekonany, że dojdzie do rękoczynów, ale na szczęście ochrona w porę zareagowała. Wyjechałem ze stadionu na tyle późno, że emocje wśród kibiców już opadły. Gorzowianie wyjechali przede mną pod eskortą policji. Wszystkie incydenty zanotowałem w sprawozdaniu po meczu i to również będzie przedmiotem badań Komisji Orzekającej Ligi. Kamienie trafiły nie tylko w busy. Oberwał Maciej Fajfer, brat Oskara. Te incydenty natychmiast zgłaszaliśmy. Problemy z bezpieczeństwem miał również komisarz techniczny podczas pełnienia funkcji w park ferme. Z jednej strony rozumiem emocje kibiców, ale warto uświadomić sobie, że decyzja o przerwaniu meczu była jedynie konsekwencją wcześniejszych zdarzeń związanych z przygotowaniem toru, których przyczyny wyjaśniłem.

Rozmawiał Mateusz Puka, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Canal+ było gotowe na wyjątkową transmisję. To byłby drugi raz w historii
Zawieszono licencję toru w Krośnie! Najbliższe zawody na torze Wilków odwołane

Źródło artykułu: WP SportoweFakty