Na pełnych prawach w cyklu Grand Prix startowały dokładnie cztery braterskie duety. Wspólnej rywalizacji doświadczyli Peter i Mikael Karlssonowie, Lukas i Ales Drymlowie. Minęli się nieznacznie Piotr i Przemysław Pawliccy, a także Chris i Jack Holderowie. Dwie z tych rodzinnych par dojechały na podium pojedynczej rundy.
Dotąd byli to Szwedzi, z których Peter dwa razy zasmakował miejsca na "pudle" w edycjach 1996 i 1998, natomiast Mikael, który z czasem przyjął nazwisko Max, dokonał tego pięciokrotnie w latach 2001-2002. W sobotę ich wyczyn, po ponad dwóch dekadach, powtórzyli bracia z Australii. A to za sprawą drugiej lokaty na PGE Narodowym młodszego z nich.
Jak doskonale wiadomo, Chris Holder obecnie nie startuje w GP, za to od poprzedniego sezonu na pełnych prawach wśród najlepszych na świecie rywalizuje Jack Holder. Młodszy od brata o dziewięć lat zawodnik w Warszawie zadebiutował w finałowym wyścigu i niewiele brakowało, a to on stanąłby na najwyższym stopniu podium. W pierwszym podejściu prowadził niezagrożony od startu, ale za jego plecami doszło do upadku Jasona Doyle'a i bieg został przerwany.
W powtórce Holder obejrzał plecy Fredrika Lindgrena, za to stoczył zacięty bój z Bartoszem Zmarzlikiem. Australijczyk i Polak ścigali się aż do samej mety i aby rozstrzygnąć o tym, kto zajął drugie, a kto trzecie miejsce musiały rozstrzygać wnikliwie analizy powtórek najważniejszej gonitwy wieczoru podczas warszawskiej imprezy.
Rzecz jasna do dorobku Chrisa wiele jeszcze 27-latkowi brakuje. Przede wszystkim starszy z Holderów w 2012 roku został indywidualnym mistrzem świata, a przez dziewięć sezonów jazdy w cyklu (2010-2018) stawał na podium 19 razy, z czego wygrał pojedyncze zawody 5-krotnie.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Zmarzlik nie jest już samodzielnym liderem! Klasyfikacja generalna Grand Prix
Były nerwy w finale na PGE Narodowym! Czy Zmarzlik nadawał się do wykluczenia?
ZOBACZ WIDEO: Kolejne szczegóły w sprawie Pedersena. Prezes GKM mówi o wynikach badań i odczuciach Duńczyka