Żużel. Rywala nazwał szm***, a jego telefon do sędziego do dziś jest hitem internetu. Walasek wrócił do tych wydarzeń

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Grzegorz Walasek
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Grzegorz Walasek

Grzegorz Walasek na swój sposób jest barwną postacią czarnego sportu. Żużlowiec słynie nie tylko z wyników i sukcesów sportowych, ale również z tego, że często mówi na głos to, co myśli. Zdarza mu się też działać zbyt impulsywnie.

[tag=3115]

[/tag]I choć kibice szanują go za szczerość, to często na jego słowa i zachowanie reagowali działacze. Zdarzało mu się być karanym za to, co robił. Na torze, ale i przed kamerami.

Jacek Dreczka w ponad godzinnej rozmowie z Walaskiem w podcaście "Mówi się żużel" poruszył wiele ciekawych wątków. Nie mogło zabraknąć również tych, z których zawodnik musiał tłumaczyć się najmocniej.

Panowie poruszyli między innymi wątek jednego z meczów ligowych w Tarnowie. Walasek, wówczas zawodnik Włókniarza Częstochowa, nie zgadzał się z jedną z decyzji Piotra Lisa, a nagranie z budki telefonicznej do dziś jest jednym z hitów żużlowej części Internetu. "Wjadę tam, na ten ten i już się skończy troszeczkę inaczej" - groził wtedy żużlowiec znanemu arbitrowi.

ZOBACZ Żużel. Piotr Pawlicki grzmi po słowach tunera. "Nie zachował się wobec mnie fair!"

- Nie jestem z tego dumny. Ale też rozumiem zawodników, którzy są tacy, którzy są wybuchowi i tak czasem załatwiają sprawę. Ja też taki byłem. Niektóre sprawy narastają. [...] Teraz uważam, że jest to jeden z lepszych sędziów - przyznaje otwarcie Walasek.

Nie była to jednak dla niego pierwsza tego typu sytuacja. Wcześniej, bo w 2004 roku również miał utarczkę z arbitrem. Miało to miejsce podczas konfrontacji Włókniarza z Apatorem Toruń w Częstochowie. - Wszedłem do wieżyczki i porozmawialiśmy. Ściągnąłem chyba wtedy laczka i uderzyłem w pulpit, bo pamiętam, że te wszystkie światełka wyleciały w powietrze. To była grubsza sprawa i dobrze, że nie było kamer (śmiech) - wspomina po latach.

Urodzonego w Krośnie Odrzańskim żużlowca śmiało możemy kategoryzować w gronie walczaków. I choć zdarzało mu się pojechać ostrzej z rywalem, to zawsze w granicach fair play. Szanował kości przeciwników. Nie zawsze to działało w drugą stronę. Tak też było 27 czerwca 2010 roku w Bydgoszczy, kiedy to tamtejsza Polonia podejmowała Stal Gorzów.

Gorąco zrobiło się w trzecim biegu dnia, kiedy to Walasek rywalizował z Nickim Pedersenem. Indywidualny Mistrz Polski z 2004 roku był bliski wyprzedzenia rywala po zewnętrznej. Pedersen widząc szarżującego rywala wjechał w najlepszą dla niego ścieżkę.

Walasek kilka chwil później pojawił się przed kamerą TVP Sport i udzielił wywiadu Łukaszowi Benzowi. Kiedy ten wspomniał o zaistniałej sytuacji, to żużlowiec wypalił: "Kawał szm***. Nic więcej".

- To nie było raz czy dwa i nie tylko ze mną, ale i z innymi zawodnikami. On miał takie podejście i pewne rzeczy odbierał i czyta do tej pory. Było, minęło - komentuje po latach Walasek, który z przymrużeniem oka dodał, że nie wita się z Pedersenem sposobem "na misia".

W podcaście "Mówi się żużel", który można znaleźć na platformie Spotify poruszono również wątki dotyczące podprowadzających czy kierowników startu. Walasek przypomniał jedną nieprzyjemną dla niego sytuację z Opola, gdzie pełniący swoje obowiązki człowiek był pod wpływem alkoholu.

Czytaj także:
Złe wieści dla reprezentantów Polski
Skłamał, bo nie chciał być odesłany na motorynkę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty