Jarosław Galewski i Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Jeszcze niedawno mówił pan, że ma dość żużla i rozważa rezygnację. Nadal ma pan takie przemyślenia?
Tadeusz Zdunek, prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Nie ukrywam, że to jak interpretowane są moje słowa czy działania oraz jak dziennikarze bezkarnie mogą pisać wszystko i tworzyć opinię o klubie na podstawie plotek powoduje, że moje odczucia co do żużla są znacznie mniej pozytywne niż wcześniej.
Zawodnik wsiada na motocykl, przegrywa wyścig, a kibic jest niezadowolony i żąda wzmocnień lub tańszych biletów, a za wszystko mam zapłacić ja i jeszcze słuchać obelg. Stałem się obiektem hejtu za to, że zawodnicy jechali słabo, a ja staram się wyegzekwować w imieniu klubu to, co należy zgodnie z umowami.
W tej chwili skupiam się nad tym, by Wybrzeże dobrze funkcjonowało w sezonie 2023, a decyzję co do dalszej bytności w żużlu podejmę w oparciu o kilka czynników, które zachowam dla siebie. Wszyscy już zapominają, że spłaciłem faktycznie gigantyczne zadłużenia sięgające 2013 roku i do niedawna byliśmy stawiani za wzór pod względem wypłacalności.
ZOBACZ Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Świącik, Komarnicki i Ward gośćmi Musiała
Nadal pan uważa, że Rasmus Jensen, Timo Lahti czy Adrian Gała nie odeszli z Gdańska ze względu na zaległości finansowe, które miał wobec nich klub?
Tak uważam. Cała sytuacja i powtarzane w mediach informacje, że zawodnicy odchodzą z Gdańska ze względu na rzekomo złą kondycję finansową klubu, a nie bardziej lukratywne oferty z innych zespołów uderzyła w nasz wizerunek i dała dziennikarzom pole do stworzenia nieprawdziwych historii. Są inne kluby z których również odeszło po kilku zawodników i nikt nie bije na alarm.
Jesteśmy ciekawi, o jakich kłamstwach dziennikarzy pan mówi. Przecież to byli już zawodnicy Zdunek Wybrzeża mówili, że czekają na pieniądze z Gdańska i informowali o tym zespoły, z którymi podjęli wtedy rozmowę. To były ich słowa.
Nie mówiłem o kłamstwach, tylko o nierzetelności. Kwoty zadłużenia rosły w mediach z dnia na dzień, planowe oczekiwanie na transze stało się "gigantycznym" problemem, a rywale nie musieli już nawet budować silnych składów, bo "i tak kandydat do spadku jest tylko jeden". Ustalenie warunków z trzema zawodnikami wynikało ze wspólnej inicjatywy klubu i żużlowców, którzy w Gdańsku czuli się dobrze i chcieli zostać, a wrześniowy termin spłaty zadłużenia poznali już podczas zawierania porozumień.
Jedno nas zastanawia. Wiedział pan, że Timo Lahti, Rasmus Jensen czy Adrian Gała prowadzą rozmowy z innymi klubami, bo informowały o tym media, które tak pan krytykuje. Docierały do pana również sygnały, że oni rozglądają się za nowym otoczeniem, bo czekają na pieniądze, które zarobili w Gdańsku. Czy biznesman o pana renomie nie mógł wyłożyć tych środków lub pożyczyć ich klubowi, by natychmiast zamknąć ten temat? Dlaczego czekaliście ze spłatą do końca i pozwoliliście, by trwał rozbiór gdańskiego klubu?
Tak jak wspomniałem wyżej. Zawodnicy w sierpniu usłyszeli, kiedy zapłacimy ostatnie transze i na to przystali. Co więcej, znali daty kiedy nasi partnerzy mają terminy płatności wynikające z umów i wiedzieli, że będzie to koniec miesiąca.
Ultimatum, o którym głośno w mediach pojawiło się ze strony jednego zawodnika po 20 września, kiedy i tak środki do nas spływały, a w żużlowym środowisku było głośno, że nasi zawodnicy licytują kontrakty w innych klubach. Jestem przekonany, że termin zapłaty nie miał wpływu na decyzje żużlowców. Żałuję tylko, że na gorąco w wywiadach wyrażałem przekonanie, że porozumienia zostaną dotrzymane. Jestem zbyt mocno przywiązany do biznesowej rzeczywistości, gdzie podanie ręki ma znaczenie.
Jak wyglądała realizacja kontraktów w Zdunek Wybrzeżu w sezonie 2022?
Wszystkie zobowiązania, na które zostały wystawione faktury, zostały spłacone w regulaminowym terminie do 31 października. Nie ukrywam, że w trakcie sezonu zdarzały się opóźnienia, które wynikały z ustalonych wcześniej dat przelewów transz sponsorskich i wbrew temu co mówią panowie wyżej, Grupa Zdunek reagowała na bieżąco kiedy te zachwiania płynności były zbyt duże.
Skoro było tak dobrze, to dlaczego Zdunek Wybrzeże nie otrzymało licencji w pierwszym terminie, a później było jedynym klubem, któremu przyznano licencję nadzorowaną?
Od początku byliśmy spokojni o to, że wystartujemy w lidze. Wielokrotnie wyjaśnialiśmy, że nie ma mowy o problemach finansowych klubu. Odmowa licencji w pierwszym terminie wynikała wyłącznie z kwestii proceduralnych w zakresie sporów prowadzonych z trzema zawodnikami: Jakubem Jamrogiem, Piotrem Gryszpińskim i Marcelem Krzykowskim. Chcę wyraźnie podkreślić, że rozbieżności w rozliczeniach rzutujące na nieotrzymanie licencji w pierwszym terminie, wynikały z procedur wnoszenia spraw do Trybunału PZM. Na ten moment zobowiązania względem zawodników wynoszą zero złotych, dopóki Trybunał ewentualnie nie orzeknie inaczej.
Czy ma pan jakieś przemyślenia dotyczące relacji z żużlowcami? Może w przyszłości byłoby lepiej, gdyby klub nie karał zawodników za słabszą jazdę?
Pomimo słabych wyników na początku sezonu, cały czas wspieraliśmy zawodników. Na żadnego też nie nałożyliśmy kary. Jakub Jamróg otrzymał potrącenie, a reszta rozbieżności wynika z zapisów regulaminowych, które wyjaśniłem wcześniej. Nie mamy i nie mieliśmy problemów w kontaktach z zawodnikami, klubami czy Polskim Związkiem Motorowym. Cała sytuacja jest wykreowana przez pojedynczych dziennikarzy. Jeszcze raz podkreślam, że środki dotyczące kwot spornych są zabezpieczone na koncie PZM, więc nasze ruchy nie miały na celu nic więcej poza walką o swoje racje.
Wracając do Jakuba. Przed sezonem 2022 otrzymał podwyżkę. Pojechał słabiej, więc wykorzystaliśmy możliwość regulaminową. Zgodnie z interpretacją naszego biura prawnego, mieliśmy taką możliwość. Sprawę rozstrzygnie Trybunał. Kwota sporna zwana przez niektórych "gigantyczną" jest dla Jakuba Jamroga równowartością jednego dobrego występu. Pozostałe kwoty, w tym za przygotowanie do sezonu, zostały wypłacone w całości.
Pan naprawdę uważa, że dziennikarze mają taką moc, by doprowadzić do odejścia zawodnika z klubu? Wyobraża pan sobie, że Bartosz Zmarzlik opuszcza Motor Lublin po sezonie 2023 z powodu jednego czy dwóch artykułów, które pojawiły się w mediach? Niech pan wybaczy, ale to niedorzeczne.
W żadnym momencie nie stwierdziłem, że dziennikarze powodują odejście zawodników z klubu. Natomiast jednostronna narracja w mediach znacznie ułatwiła wycofanie się zawodników z ustnych porozumień. Przecież to Wybrzeże nie płaci, to Wybrzeże jest złe, a wszędzie indziej jest kolorowo, a opóźnienia w wypłatach wynikają przecież z transz i wszędzie poza Gdańskiem to norma i nic złego. Swoja drogą o wpływie mediów najlepiej przekonał się trener Michniewicz.
A zauważa pan, że krytykują was także ludzie związani z gdańskim klubem? Świadczą o tym choćby ostatnie wywiady Jarosława Olszewskiego.
W 2014 roku stowarzyszenie GKŻ Wybrzeże, którego jestem prezesem prowadziło szkolenie na mini torze finansowane przez Grupę Lotos w ramach Młodzieżowej Szkoły Żużlowej. Podjąłem wówczas decyzję o zwolnieniu Jarosława Olszewskiego z przyczyn dyscyplinarnych. Jeżeli ktoś orientuje się w środowisku lub chociaż miał okazję widzieć jego wpisy w mediach społecznościowych, zna jego sytuację. Dziwię się, że ktoś zapytał go o opinię.
Po zakończeniu sezonu szerokim echem odbiło się też rozwiązanie kontraktu z Marcelem Krzykowskim. Co w tym przypadku poszło nie tak?
Od początku współpracy z Marcelem Krzykowskim pojawiły się problemy związane z formalną realizacją kontraktu. Począwszy od niedotrzymania przez niego obietnicy założenia działalności gospodarczej złożonej podczas rozmów kontraktowych, poprzez odmowę dostarczenia dokumentów niezbędnych do wypłacenia zobowiązań wynikających z umowy cywilno-prawnej. Dokumenty zostały dostarczone dopiero po interwencji PZM w sierpniu 2022 roku. Jednocześnie klub posiada podstawy by twierdzić, że Marcel Krzykowski mimo kontraktu zawodowego, nie przygotował się właściwie do sezonu. Wbrew regulaminowej konieczności, nie rozliczył się z pierwszej transzy na przygotowanie. W związku z tym wstrzymana została kolejna i to jej dotyczy spór. Środki na ten cel w wypadku przegranej w Trybunale, są już zabezpieczone w PZM. Podkreślę, że sprawę do Trybunału skierował klub, a nie zawodnik.
W ubiegłym sezonie postawiliście też na Piotra Gryszpińskiego. Jak wyglądają wasze stosunki z tym zawodnikiem? Czy chociaż z nim rozstaliście się bez animozji?
Cały czas staraliśmy i staramy się doprowadzić do ugody. W tym celu jeszcze w drugim tygodniu stycznia, ponownie zaprosiliśmy Piotra. W jego miejsce stawił się ojciec Marcin Gryszpiński. Obie strony są zgodne co do tego, że Piotr posiadał kontrakt zawodowy, a w związku z brakiem zaplecza, wszelkie koszty utrzymania sprzętu, dojazdu na zawody, wynajmu mieszkania oraz wynagrodzenia mechanika pokrywał klub w ramach zaliczki z tytułu wynagrodzenia za zdobyte punkty. Łączne koszty klubu przekroczyły 130 tys. zł. Natomiast wynagrodzenie Piotra z tytułu punktów wyniosło 29 250 zł. Z prostej matematyki wynika, że gdyby Piotr miał pokryć nasze wydatki, musiałby wpłacić do klubowej kasy blisko 100 tys. zł.
Byliśmy i nadal jesteśmy skłonni zrzec się tej kwoty oraz wypłacić zawodnikowi zarobek za punkty po urealnieniu stawki do kwot wynikających z kontraktów amatorskich. W zamian oczekujemy jednak zwrotu bezprawnie przetrzymywanego sprzętu, o co apelowaliśmy kilkukrotnie, informując o tym PZM. W odpowiedzi na naszą propozycję Marcin Gryszpiński zażądał od klubu 50 tys. zł za rzekome straty moralne oraz odmówił zwrotu sprzętu. Sprawa z naszej inicjatywy trafiła do Trybunału PZM. W związku z odmową polubownego rozwiązania sprawy, żądamy zwrotu całości zainwestowanych w zawodnika środków.
Porozmawiajmy o przyszłości Zdunek Wybrzeża. Jak atmosfera wokół klubu wypłynęła na sponsorów i ich deklaracje dotyczące współpracy?
Trudno, aby ktokolwiek z życzliwego nam otoczenia był zadowolony z nagonki, która się wytworzyła. Patrząc z mojej perspektywy mogę powiedzieć, że atmosfera wokół klubu, mojej firmy oraz mojej osoby nie wpłynęła pozytywnie na mój stosunek do sportu żużlowego i tego, co się w nim dzieje. Zwłaszcza, że osoby które mnie atakowały, same niewiele wnoszą w ten sport, tylko na nim korzystają. Pomimo tej sytuacji, jesteśmy na dobrej drodze, aby utrzymać kluczowych sponsorów. W gronie partnerów pojawią się również niebawem nowe podmioty. Rozmawiamy, tłumaczymy i pokazujemy sponsorom i potencjalnym sponsorom, jak wygląda sytuacja naprawdę.
Czytałem wypowiedź Krzysztofa Cegielskiego, że jakieś kluby ekstraligowe nadal nie zrealizowały umów z zawodnikami. I co? I nic? I tak to my jesteśmy ci najgorsi. Patrząc na ostatnie informacje medialne, zaraz może się okazać, że jesteśmy jednym z nielicznych klubów, które są rozliczone z zawodnikami.
Wciąż brakuje wam polskiego seniora. Dlaczego nie zdołaliście utrzymać Wiktora Trofimowa?
Wiktor Trofimow i Jakub Jamróg to dwaj zawodnicy, z którymi nie chcieliśmy przedłużać kontraktów. Byliśmy natomiast gotowi dać Trofimowowi kontrakt bez aneksu, gdyby nie znalazł innego klubu. Podkreślę natomiast, że wszystkie faktury wystawione przez zawodnika do 31 października zostały zapłacone w regulaminowym terminie. Następne faktury wystawił z opóźnieniem, po terminie rozliczenia. Również zostały już uregulowane.
Komisja licencyjna kwestionowała rozliczenie z tym zawodnikiem, właśnie w zakresie faktury wystawionej w listopadzie, natomiast temat jest już zamknięty. W żadnym momencie nie było tematu nałożenia na Wiktora jakiejkolwiek kary, a pojawiające się plotki o rzekomej karze dla zawodnika za grę w zespole piłkarskim to wyłącznie wytwór czyjejś wyobraźni.
Czy macie w planach zatrudnić mocne nazwisko na pozycję polskiego seniora, jak np. Mateusza Szczepaniaka? Są na to pieniądze w budżecie?
Czekamy spokojnie na rozwój sytuacji. Wierzymy w Daniela Kaczmarka, wierzymy w Madsa Hansena i Keynana Rew. Wypożyczenia Timo Lahtiego, Wiktora Rafalskiego i Karola Żupińskiego w trakcie minionego sezonu dowiodły, że potrafimy działać w kwestiach wzmocnień. Jeśli będzie potrzeba i możliwość, skorzystamy z takiego rozwiązania.
Licencji w barwach Wybrzeża nie będzie zdawał Antoni Kawczyński. Czy na przyszłość da się uniknąć takich odejść? Kibice na pewno chcieliby oglądać swojego wychowanka w barwach gdańskich, nie toruńskich.
W listopadzie 2022 roku Antoni Kawczyński za pośrednictwem rodziców otrzymał ofertę 60 tys. zł za podpis plus pokrycie wszystkich kosztów utrzymania zawodnika w sezonie. Wartość takiego kontraktu to w przybliżeniu 150 tys. zł. W naszej ocenie to wystarczające środki do przejechania sezonu na poziomie zawodów młodzieżowych. Nie mamy wątpliwości, że kluby ekstraligowe dzięki środkom od sponsora tytularnego ligi oraz z telewizji, są w stanie oferować wyższe oferty. Antkowi życzymy powodzenia i apelujemy do kibiców, aby też trzymali za niego kciuki.
Jak klub planuje prowadzić szkolenie na dużym torze w najbliższym czasie?
Za sezony 2020 i 2021 otrzymaliśmy zwrot środków z funduszu PZM, który przysługuje klubom o największej liczbie wyszkolonych zawodników oraz odjechanych przez nich wyścigów. Transfer Kawczyńskiego oraz zainteresowanie innych klubów Mateuszem Łopuskim i Erykiem Kamińskim pokazuje, że szkolenie w Gdańsku ma się dobrze. Będziemy to kontynuować. Ogłosiliśmy właśnie nabór i zachęcam do udziału w treningach.
Jednocześnie zakończyliśmy współpracę z adeptami, którzy nie rokują. W szkółce mamy obecnie kilku chłopaków i liczę, że niebawem będzie ich więcej. Cały czas musimy pracować nad Mateuszem Łopuskim i Erykiem Kamińskim, aby ich talenty w przyszłości nie zgasły jak to miało w przypadku kilku innych zawodników.
Zobacz także:
- Sprawdziliśmy, ilu jest obecnie żużlowców na całym świecie! Wiemy też, kto w 2022 roku był najbardziej zapracowany
- Quiz. Sprawdź swoją wiedzę o żużlu!