Żużel. Po kontuzji słuch o nim zaginął. Może być łakomym kąskiem dla klubów?

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Michał Gruchalski
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Michał Gruchalski

W ostatnich dniach Michał Gruchalski poddał się operacji barku, która ma pomóc mu w powrocie na tor. Choć zawodnik skupia się na razie na dojściu do zdrowia i nie zaprząta sobie głowy przynależnością klubową, to na brak ofert wcale nie musi narzekać.

W tym artykule dowiesz się o:

Kontuzja barku wykluczyła Michała Gruchalskiego z całego sezonu 2022. Zawodnik w ostatnich dniach poddał się operacji, która miała pomóc mu w powrocie na tor. Jak przyznaje w rozmowie z naszym portalem, na ten moment nie ma powodów do niepokoju. - Na razie wszystko jest dobrze. W połowie grudnia mam wizytę kontrolną i dopiero wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej - powiedział nam 24-latek.

Procesowi rehabilitacji Gruchalskiego przyglądać się mogą niektóre kluby z ligi polskiej. Choć wychowanek Włókniarza ostatniego sezonu sprzed kontuzji nie zaliczy do udanych, to po uporaniu się z problemami zdrowotnymi niewątpliwie mógłby być ciekawą opcją przynajmniej dla klubów drugoligowych. 24-latek w tegorocznych rozgrywkach nie zaprezentował się ani razu, więc wymagań finansowych również nie może mieć wygórowanych, a polskich seniorów w przestępnej cenie na rynku brakuje.

Kontraktowanie zawodnika, który stracił cały sezon z powodu kontuzji wiąże się ze sporym ryzykiem. Żaden klub nie da jednak Gruchalskiemu pewnego miejsca w składzie. Po sparingach i pierwszych meczach niektóre drużyny z niższych lig mogą być jednak zmuszone do poszukiwania wzmocnień. Zamiast wydawać grube pieniądze na zawodników typu Rune Holta, Norbert Kościuch czy Paweł Miesiąc, być może któryś z prezesów postanowi zaufać Michałowi Gruchalskiemu.

24-latek w okresie transferowym nie parafował umowy z żadnym zespołem, więc pozostaje wolnym zawodnikiem na rynku. Gruchalski w pierwszej kolejności chciał dojść do zdrowia, a dopiero potem skupić się na przynależności klubowej. Wątpliwy jest jego "powrót" do H.Skrzydlewska Orła Łódź, dla którego miał startować w minionym sezonie. Witold Skrzydlewski nie ma bowiem z nim najlepszych relacji. Główny sponsor klubu miał żal o to, że zawodnik otrzymał niemałe pieniądze na przygotowanie do sezonu, a całe rozgrywki przeznaczył na dochodzenie do zdrowia.

Zobacz także:
Brutalna prawda o Australijczyku

ZOBACZ Nicki Pedersen: Miałem oferty, ale nie chcę wracać do Grand Prix

Źródło artykułu: WP SportoweFakty