Wojna w Ukrainie sprawiła, że Polski Związek Motorowy wytoczył ciężkie działa przeciwko Rosjanom, zakazując im startów w PGE Ekstralidze oraz niższych klasach rozgrywkowych. W sezonie 2023 sytuacja ulegnie zmianie. Pozwolenie na jazdę w Polsce zyskają żużlowcy, którzy od kilku lat posiadają polskie obywatelstwo. Są to Artiom Łaguta, Emil Sajfutdinow oraz Andriej Kudriaszow.
Rosjanie o decyzji PZM: przejaw rusofobii
Pojawiające się w mediach doniesienia o dopuszczeniu Rosjan do startów w naszej lidze, ale na podstawie polskiej licencji, od kilkunastu dni budzą spore emocje w Rosji. Na rosyjskiej grupie poświęconej żużlowi w serwisie VKontakte, będącym odpowiednim Facebooku, pada wiele niepochlebnych opinii pod adresem Polski.
"Odnoszę wrażenie, że głównym celem Polaków nie jest pomoc rosyjskim zawodnikom, ale jak największe ich upokorzenie, rzucenie ich na kolana. Nie wystarczy im, że ci trzej udowodnili już, że są polskimi sportowcami - od dawna są obywatelami tego kraju, płacą podatki w Polsce i lubią europejskie życie, nie wystąpili w ani jednym meczu w Rosji w zeszłym sezonie. Nie! Oczekuje się od nich, że jeszcze publicznie potępią specjalną operację wojskową!" - napisała z oburzeniem Jelena.
"Podwójne standardy. Nic dobrego dla nas się nie wydarzy. W Polsce mogą jeździć, a co z mistrzostwami świata, innymi ligami? Otwórzcie oczy! Przecież nie da się być częściowo w ciąży!" - napisał w komentarzu Wasyl.
ZOBACZ Krajobraz w Gorzowie bez Zmarzlika. "Każdy musi znaleźć w sobie dodatkowe 10 procent"
Zdaniem części Rosjan, Łaguta i Sajftudinow postanowili startować jako Polacy, by mieć za co utrzymać rodziny, bo w innym przypadku nie wytrzymaliby kolejnego roku bez zarobków w PGE Ekstralidze. "Jestem bardzo zdenerwowany, gdy czytam o decyzji w sprawie naszych chłopaków. Tak naprawdę Polacy rzucili im kość, aby nie umarli z głodu" - skomentował Aleksiej.
Są też tacy, którzy wierzą, że jedynie zakończenie wojny w Ukrainie i to poprzez wygraną Rosji może doprowadzić do sytuacji, w której wszyscy rosyjscy zawodnicy otrzymają zgodę na jazdę na arenie międzynarodowej. "Zdobycie Kijowa z pewnością pomoże im i wszystkim naszym sportowcom wrócić na światową scenę" - ocenił Dmytrij.
Zdaniem części Rosjan, w Polsce i innych krajach panuje rusofobia, a władze PZM wpływają na FIM, by uniemożliwić Łagucie i innym jazdę w mistrzostwach świata. "Sytuacja finansowa PGE Ekstraligi wcale nie jest taka dobra, jak dawniej, więc to duży znak zapytania, czy Polska pozostanie hegemonem żużla" - napisał Aleksiej, choć trzeba dodać, że fakty wskazują na co innego - w naszym kraju wciąż do zgarnięcia są największe sumy, a PGE Ekstraliga może stanowić wzór dla rozgrywek w Szwecji czy Wielkiej Brytanii.
Wśród Rosjan są też tacy, którzy pozostali odporni na rosyjską propagandę sukcesu. Jeden z komentujących stwierdził, że "stworzenie takiego kolosa jak PGE Ekstraliga zajmuje sporo lat" i "za wcześnie na spisywanie Polaków na straty".
"Polacy budują żużel od wielu lat i nie oddadzą prymu tak łatwo. Jednak w Szwecji też dzieją się niezłe rzeczy, więc zobaczymy. Nie jestem przeciwko Polakom, ale biorą zbyt dużo na swoje barki i mieszają politykę ze sportem. Wiele państw to robi, ale Polacy są w tym nadgorliwi. Wyrzucenie mistrza świata poza burtę to moim zdaniem przesada" - napisał Aleksiej, przypominając, że Łaguta w roku 2021 został najlepszym jeźdźcem globu.
Część Rosjan nie zamierza też cieszyć się z decyzji PZM, bo ich zdaniem, federacja może jeszcze zmienić zdanie ws. Łaguty i Sajfutdinowa. "Nigdy nie ufaj Polakom. Są tacy sami jak Ukraińcy. Mogą zdradzić cię w ostatniej chwili" - napisał Rusłan.
Bez zaskoczenia w Polsce
- Nie jestem zaskoczony taką reakcją Rosjan na decyzję PZM. Wiemy, czego się spodziewać po nich w związku z propagandą Putina. Niezależnie, jaka decyzja zostałaby podjęta, z Moskwy płynęłaby krytyka. Żużlowcy byliby zawieszeni, to byłoby źle. Częściowo ich odwieszono, to też jest źle - powiedział WP SportoweFakty Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener.
Krzystyniak zwrócił przy tym uwagę, że decyzja o zgodzie na starty Łaguty i Sajfutdinowa z polską licencją to pokłosie wypowiedzi Kamila Bortniczuka. Minister sportu jako pierwszy oficjalnie wypowiadał się o tym, że z punktu widzenia prawa, w tym przypadku mowa o obywatelach Polski i nie można im ograniczać dostępu do pracy. - Po tym jak minister sportu, czyli przedstawiciel rządu, powiedział takie słowa, to PZM nie miał wyboru, jak tylko przyklepać decyzję o zgodzie na starty dla wybranych Rosjan - powiedziała legenda Falubazu Zielona Góra i Unii Leszno.
Co ciekawe, sam Krzystyniak jest przeciwny temu, by Rosjanie z polskimi paszportami wracali do rozgrywek w naszym kraju. - Nie podoba mi się to. Na wiosnę byłem przeciwny temu, by w obliczu wojny Rosjanie startowali w naszym kraju. Wielu kibiców było tego samego zdania. Jako naród okazaliśmy solidarność z Ukrainą, przyjęliśmy mnóstwo uchodźców. To wszystko działo się na początku wojny. Ona ciągle trwa, bomby spadają na Ukrainę, a nagle mamy zmianę decyzji i częściowe poluzowanie zakazu. Nie rozumiem tego - podsumował były żużlowiec.
Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Zapadła decyzja w sprawie startu Rosjan! Prezes PZM zdradza szczegóły
Grigorij Łaguta z propozycją pracy w klubie z ligi polskiej?!