Działacze GKSŻ w nocy z niedzieli na poniedziałek mieli twardy orzech do zgryzienia, bo już wcześniej zdecydowali o wyznaczeniu sędziego Piotra Lisa na poniedziałkowy finał cyklu indywidualnych mistrzostw Polski w Rzeszowie. Decyzja jeszcze do niedawna wydawała się słuszna, ale po wydarzeniach z Częstochowy sytuacja nieco się zmieniła.
Lis w niedzielę podjął fatalną decyzję podczas meczu Włókniarz - Stal, która o mało co nie skończyła się gigantycznym skandalem i nie wypaczyła wyniku półfinałowej rywalizacji. W poniedziałek o tym błędzie mówi całe żużlowe środowisko. Arbiter nie będzie miał jednak nawet chwili na wytchnienie, bo w już kilka godzin po częstochowskim półfinale czekają go równie ważne zawody.
Przedstawiciele GKSŻ ostatecznie zdecydowali się nie wprowadzać dodatkowego zamieszania i nie zmienili obsady sędziowskiej na rzeszowski turniej. Lis nie będzie miał jednak łatwego zadania, bo wszyscy wciąż pamiętają jego dziwne decyzje z
niedzieli, a presja na arbitra będzie tak duża, jak jeszcze nigdy w tym sezonie.
ZOBACZ WIDEO Jack Holder jest problemem Apatora? Termiński o formie Australijczyka
- Mogę przyznać, że faktycznie mieliśmy spory dylemat i sporo dyskutowaliśmy, czy nie odsunąć sędziego Lisa. Ostatecznie nie chcieliśmy robić wielkiego zamieszania i wybraliśmy mniejsze zło. Obawialiśmy się zresztą, czy sam sędzia jest gotowy na wyzwanie, ale po rozmowie z nim zdecydowaliśmy się, że warto dać mu szansę. Nie będą to łatwe zawody, ale liczymy, że wszystko zakończy się sukcesem - dodaje szef sędziów, Leszek Demski.
Niewykluczone zresztą, że finał IMP będzie ostatnim oficjalnym turniejem sędziowanym przez Lisa w tym sezonie. Arbiter międzynarodowy w tym roku nie ma już co liczyć na powołanie na mecz PGE Ekstraligi, bo władze tych rozgrywek na cztery ostatnie mecze będą wybierały pomiędzy trójką: Krzysztof Meyze, Paweł Słupski i Michał Sasień. Kto z tej trójki akurat będzie miał wolne, ten z kolei będzie przydzielany do decydujących meczów w eWinner 1. Lidze oraz II lidze.
Poniedziałkowy finał IMP może być jednak znacznie łatwiejszy dla Lisa niż mogłoby się to wydawać, bo podczas wszystkich zawodów tego cyklu funkcjonuje system VAR. Arbiter będzie miał więc stały kontakt z obserwującym zawody w specjalnym wozie transmisyjnym Leszkiem Demskim i będzie mógł skonsultować z nim każdą swoją decyzję.
Na razie nic nie wskazuje na to, by na podobne rozwiązanie w decydujących meczach zdecydowali się przedstawiciele PGE Ekstraligi, którzy o wprowadzeniu VAR-u myślą w kontekście kolejnego sezonu.
Czytaj więcej:
Zamieszki na trybunach w Lublinie
Trener przeprasza za swój błąd