Do zdarzenia z udziałem zawodników Motoru Lublin doszło w trzynastym biegu dnia. Piotr Pawlicki nakładał się na Mikkela Michelsena, który stracił płynność jazdy i upadł, a po chwili wpadł w niego jeszcze Jarosław Hampel.
Choć kraksa wyglądała fatalnie i mogła mieć opłakane skutki, to obaj zawodnicy wrócili do parku maszyn o własnych siłach i wzięli udział w powtórce, którą Duńczyk wygrał. Był to dla niego ostatni wyjazd tego wieczoru na tor.
Pierwsze wieści były w optymistyczne, bo choć obaj narzekali na boleści, to medycy wykluczyli ryzyko złamań lub poważniejszych urazów.
ZOBACZ WIDEO Prezes Stali Gorzów: Nadejdzie druga fala transferów
W niedzielę Michelsen za pośrednictwem mediów społecznościowych przyznał, że czuje się, jakby przejechała go ciężarówka. Zawodnik będzie regenerował się przed kolejnymi występami. Przerwa czeka również Hampela, o czym poinformował jego szwedzki klub - Lejonen Gislaved.
W komunikacie szwedzkich Lwów możemy przeczytać o sytuacji zdrowotnej w drużynie, którą dotknęła plaga kontuzji. Dowiadujemy się również, że we wtorek w Bauhaus-Ligan zabraknie byłego wicemistrza świata, który po upadku w Lesznie udał się do szpitala i nakazano mu, aby do odwołania odpoczywał.
Działacze przekazali również, że przed kolejnymi występami Hampel będzie musiał przejść ponownie badania i dopiero wtedy lekarze dadzą mu zielone światło na starty, bowiem wątpliwe jest rozwiązanie o zakazie ewentualnego występu w meczu rewanżowym w Lublinie.
Czytaj także:
Pawlicki powinien zejść ligę niżej? Były zawodnik GKM-u nie ma wątpliwości!
Zabił ich hejt. Nikt nie wiedział, co siedziało w ich głowach