Giełda transferowa w PGE Ekstralidze praktycznie wygaszona. Wiemy, jaki skład może mieć beniaminek

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Gleb Czugunow
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Gleb Czugunow

W tym roku sprawdziły się słowa ekspertów, którzy zapowiadali, że czeka nas najszybsza i najintensywniejsza giełda transferowa w całej historii PGE Ekstraligi. Większość klubów zamknęła skład na sezon 2023, na długo przed rozpoczęciem fazy play-off.

W tym artykule dowiesz się o:

Walce siedmiu ekstraligowców na razie przyglądali się przedstawiciele klubów eWinner 1. Ligi, którzy w tym momencie mogą się skupić tylko na rozmowach ze swoimi zawodnikami i przygotowaniach do najważniejszych meczów w fazie play-off.

Prezesi każdego z sześciu zespołów biorących udział w play-off, wiedzą już mniej więcej jacy zawodnicy z PGE Ekstraligi będą ewentualnie do wzięcia i w jaki sposób możliwe będzie budowanie składu po ewentualnym awansie do elity. Wnioski nie są optymistyczne.

Bez względu na to, który zespół awansuje do PGE Ekstraligi, już teraz może być pewny, że największym problemem beniaminka będzie brak zdecydowanego lidera. Na rynku nie pozostał żaden zawodnik, który gwarantuje regularne zdobycze powyżej 2,00 pkt/bieg. Z żużlowców z TOP 20 jest jeszcze szansa na przekonanie Chrisa Holdera, ale i ta sytuacja może się niedługo zmienić. Zawodnik na razie z ostateczną decyzją, ale nie wiadomo, czy cierpliwości starczy mu aż do września.

ZOBACZ WIDEO Kubera sprawdziłby się lepiej w Vojens? Dobrucki tłumaczy czy rozważał "dowołanie" zawodnika przed finałem SON

Wiadomo już więc, że przy obsadzie pozycji dla dwóch zagranicznych zawodników, działacze będą musieli stawiać na eksperymentalne opcje jak choćby Rasmus Jensen, czy mających już ekstraligowe doświadczenie Brady'ego KurtzaDavida Bellego lub Mateja Zagara. Takie zestawienie nie daje zbyt dużych nadziei na włączenie się choćby w walkę o utrzymanie i zagrożenie najlepszym ekipom nawet w starciach na własnym torze.

Paradoksalnie nieco lepiej może być na pozycjach dla polskich seniorów, bo w PGE Ekstralidze wciąż kontraktu nie ma Przemysław Pawlicki, a chęć jazdy w elicie zgłasza choćby Krzysztof Buczkowski czy Tobiasz Musielak.

Najmocniejszą bronią ewentualnego beniaminka może okazać się obsada pozycji dla zawodnika do lat 24, bo na tej mogliby startować choćby Gleb Czugunow czy Francis Gusts. Wymieniona dwójka wciąż ma ważne kontrakty w Betard Sparcie Wrocław i jest praktycznie wykluczone, by władze tego klubu zgodziły się na wypożyczenie któregokolwiek z nich do zespołu, który będzie walczył o coś więcej niż tylko utrzymanie. To z kolei oznacza szansę dla ekipy beniaminka.

Niestety, w tym momencie wszystko wskazuje na to, że bez względu na to, która z ekip wygra rywalizację w I lidze, po awansie nie będzie miała łatwo. Są jednak spore szanse, że za rok beniaminek postawi się ligowym rywalom nieco mocniej niż Arged Malesa Ostrów. Wiele jednak zależy od intuicji działaczy i sprawności w negocjacjach. Sami zawodnicy z zaplecza PGE Ekstraligi mają jednak dodatkową motywację, bo jest już pewne, że w razie awansu ich zespołu, trzon drużyny zostanie bez zmian.

Czytaj więcej:
Te słowa wywołały burzę. Naprawdę padły na wizji
Zadebiutował w nowej dyscyplinie

Źródło artykułu: