Żużel. Vaclav Milik szczery po meczu. "W takim upale na pewno nie jest niczym przyjemnym ubierać kevlar"

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: mecz Polonia - Wilki
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: mecz Polonia - Wilki

Vaclav Milik w tym sezonie jest jednym z najlepiej punktujących zawodników eWinner 1. Ligi i stanowi o sile Cellfast Wilków. W Bydgoszczy nie zaprezentował się jednak na miarę swoich możliwości. Na przeszkodzie stanął tor, który mu wybitnie nie leży.

Pojedynek na szczycie eWinner 1. Ligi pomiędzy Abramczyk Polonią Bydgoszcz, a Cellfast Wilkami Krosno miał być wyrównany i te przewidywania się sprawdziły. Wynik praktycznie przez cały mecz oscylował wokół remisu, ostatecznie nieznacznie zwyciężyli gospodarze (46:44).

Tor w Bydgoszczy nie należy do jego ulubionych

Spotkania do udanych nie zaliczy Vaclav Milik, który swoją przygodę przy Sportowej 2 zakończył jeszcze przed biegami nominowanymi. Czech w pomeczowym wywiadzie podkreślił, że tor, na którym na co dzień występuje drużyna z nad Brdy, wyjątkowo mu nie pasuje.

- Nigdy dotąd nie pojechałem w Bydgoszczy na miarę swoich możliwości i nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek zgromadził tutaj zadowalającą mnie liczbę punktów. Ten tor jest dla mnie bardzo niewygodny, czuję się na nim zwyczajnie źle. Nie spodziewałem się, że będzie dzisiaj aż tak twardo, myślałem, że zostanie więcej luźnego materiału. Z reguły trudno mi się odnaleźć, gdy tor jest bardzo równy i twardy i niestety to się potwierdziło - mówi żużlowiec drużyny z Krosna.

ZOBACZ WIDEO Kontuzje w ostatnich dwóch latach zabrały mu walkę o tytuł. Teraz ma plan "krok po kroku"

Problemy miał nie tylko on

Milik zauważył, że nie tylko on miał problemy, aby odnaleźć w niedzielnym spotkaniu odpowiednie przełożenia, gdyż tor sprawiał kłopoty również innym zawodnikom gości. Czech zapewniał, że wszyscy robili co mogli, aby się właściwie spasować, ale te starania często nie przynosiły rezultatu.

- Dzisiaj nie tylko ja nie mogłem dopasować się do nawierzchni, niektórzy moi koledzy z zespołu cierpieli z tego samego powodu, choć oczywiście każdy starał się z tym walczyć. W naszym boksie poszukiwania trwały non stop. Szukaliśmy z każdej strony, w górę, w dół, ale nie udało się. Na dobrą sprawę w końcówce tylko Andrzej Lebiediew odnalazł prędkość na starcie i trasie. Zabrakło nam niewiele, żeby wygrać to spotkanie, ale tym razem się nie udało. Na szczęście sezon się jeszcze nie skończył - dodał.

Upał dawał się szczególnie we znaki 

Czołowy żużlowiec Wilków, zapytany o godzinę rozgrywania spotkania, przyznał, że dla żużlowców nie była ona zbyt korzystna. Jego zdaniem, mecz należałoby odjechać nieco później. W Bydgoszczy było 35 stopni w cieniu, a kibice mogą sobie tylko próbować wyobrazić, jak czuli się tego dnia zawodnicy.

- Szkoda, że ten mecz nie odbył się w późniejszej porze. I nie ma tu znaczenia mój powrót z turnieju w Krsko, gdzie dzień wcześniej jechałem wieczorem w eliminacjach do SEC. Żużlowcy są przyzwyczajeni do długich podróży, busy się świetnie przygotowane i można w nich odpocząć. Problemem była pogoda i wszyscy widzieli, jak to wyglądało w niedzielne, wczesne popołudnie. W takim upale na pewno nie jest niczym przyjemnym ubierać kevlar. Można powiedzieć, że zawodników czekają w nich bardzo gorące chwile, a gdyby zawody odbyły się wieczorem, nasz komfort byłby zupełnie inny - podsumował Milik.

Zobacz także:
Fenomenalny Bjerre kluczem do sukcesu
Po upadku stracił przytomność. Klub poinformował o stanie zdrowia Miedzińskiego

Źródło artykułu: