Grzegorz Krychowiak pod koniec września podpisał roczny kontrakt z cypryjskim Anorthosisem Famagusta, kończąc tym samym kilkumiesięczną przerwę od futbolu. W nowym klubie zdążył już wystąpić w 12 meczach, w których zanotował po jednej bramce i asyście.
100-krotny reprezentant Polski w ostatnich latach nie skupiał się wyłącznie na swojej karierze piłkarskiej. Dużą część jego czasu pochłaniają liczne podróże. O swojej pasji opowiedział w rozmowie z "Forbesem". Przyznał, że jak dotąd był już w 130 krajach, a jego życiowym celem jest odwiedzenie wszystkich państw na świecie.
Krychowiak odbył już kilka egzotycznych wypraw, zwiedzając miejsca oddalone od cywilizacji. Tak było m.in. wtedy, gdy wraz ze swoimi braćmi udał się do Bostwany.
ZOBACZ WIDEO: To rzadki widok. Gwiazda futbolu była przerażona
- Nie mamy zasięgu, internetu, generalnie kontaktu ze światem. Hotel był w środku dżungli, pod oknami chodziły słonie i lwy - relacjonował warunki, w jakich mieszkali.
35-latek wspomniał, że uczestnicy wyprawy początkowo nie mogli skontaktować się z bliskimi. Przyznał, że co prawda udało im się przekazać wiadomość, jednak ostatecznie przysporzył to tylko dodatkowych zmartwień.
- Mój brat Krzysiek wpadł na pomysł, żeby miejscowy nadał krótkofalówką wiadomość swojemu koledze, który miał wysłać maila. "Wszystko dobrze. Nie martwcie się. Nie ma zasięgu. Wracamy za pięć dni". To był telegram, który miał uspokoić nasze rodziny, a zamiast tego wywołał tylko panikę. Przecież tam brakowało tylko dopisku: "Okup wynosi 100 tysięcy dolarów". My spędziliśmy fajny czas, ale nasze żony nie były zbyt zadowolone - mówił.
W trakcie rozmowy z "Forbesem" przyznał także, że jego żona Celia jest już zmęczona podróżniczą obsesją męża. Z tego powodu doświadczonemu piłkarzowi w jego eskapadach coraz częściej towarzyszą bracia.