Już wcześniej z władzami częstochowskiego klubu porozumiał się Leon Madsen, który odpuścił część pieniędzy (ok. 50 tys. zł) z kontraktu sponsorskiego i postanowił najszybciej zakończyć ten spór. Znacznie dłużej trwały rozmowy z Maksymem Drabikiem i Mikkelem Michelsenem.
Drabik osiągnął porozumienie kilka dni temu, a w czwartek na wideokonferencji z władzami Włókniarza spotkał się Mikkel Michelsen. Strony wyjaśniły sobie wszystkie nieporozumienia. Wiadomo już, że spór jest zakończony, a wszyscy zawodnicy mogą skupić się na przygotowaniach do najbliższego sezonu. Mniej zadowolony może być Włókniarz, który jeszcze kilka miesięcy temu liczył na zwrot znacznie większych kwot. Klub może jednak się poszczycić, że ostatecznie każdy zawodnik musiał zgodzić się na ustępstwa finansowe.
Porozumienie było możliwe, bo w sprawę bardzo mocno zaangażowały się władze PGE Ekstraligi, a we wszystkich mediacjach uczestniczył także Krzysztof Cegielski ze stowarzyszenia żużlowców "Metanol". Duże znaczenie miała postawa mecenasa Daniela Recka, który reprezentował Michelsena i Drabika.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Goliński, Vaculik, Cegielski i Kędzierski
Nieoficjalnie wiadomo jednak, że kluczowa była niedawna interpretacja zakładająca, że władze Włókniarza mogą oczekiwać rozliczenia się zawodników tylko do kwoty na przygotowanie do sezonu, którą otrzymali w trakcie rozgrywek. To znacząco poprawiło sytuację żużlowców i sprawiło, że klub zdał sobie sprawę, że nie ugra w tym sporze tak dużo, jakby chciał. Z nieoficjalnych informacji wynikało bowiem, że 40-50 procent obiecanego wynagrodzenia wpłynęło na ich konto już po ostatnim meczu.
Choć dziś mówimy już o finale sporu, to cała sprawa może mieć znacznie poważniejsze konsekwencje. Coraz więcej mówi się o możliwej zmianie regulaminu lub zmianie podejścia do wypłacenia pieniędzy zawodnikom. Może się okazać, że już niedługo kwoty na przygotowanie do sezonu będą znacznie mniejsze, a zdecydowaną większość wynagrodzenia żużlowcy będą mogli zgarnąć dopiero za zdobyte punkty.
Takie rozwiązanie uniemożliwiłoby kolejne takie spory w przyszłości, a dodatkowo dało klubom nieco więcej czasu na zebranie pieniędzy i pomogło im w utrzymaniu płynności finansowej.