Pierwszym z nich będzie uspokojenie atmosfery wokół klubu i zagwarantowanie stabilności nie tylko samym zawodnikom, ale także fanom oraz sponsorom. To wszystko będzie niezbędne, by już za chwilę negocjować przedłużenie umów z największymi gwiazdami.
- W obecnej sytuacji najbardziej obawiam się zbyt wczesnego otwarcia okna transferowego. Inne kluby na pewno będą chciały skorzystać na problemach Moje Bermudy Stali Gorzów i zapewne już teraz zawodnicy otrzymują telefony z innych ośrodków. Obawiam się, czy część zawodników nie spanikuje i szybko nie przejdzie do konkretów z innymi klubami. Duża w tym rola miasta, które musi szybko zareagować i zarządu, który musi przedstawić wizję na kolejne miesiące - mówi jeden z potężniejszych sponsorów gorzowskiego klubu, Mirosław Maszoński.
Biznesmen wie co mówi, bo od lat wspiera najlepszych żużlowców na świecie m.in. Bartosza Zmarzlika i Tomasza Golloba, a jeszcze kilka lat wcześniej zasiadał w zarządzie gorzowskiego klubu. Teraz także on będzie miał wpływ na przyszłość Zmarzlika w Stali.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Przedpełski, Krakowiak i Majewski gośćmi Musiała
- Akurat znam Bartka bardzo dobrze i wiem, że to bardzo rozsądny facet, który na pewno nie da odpowiedzi żadnemu klubowi już teraz i do końca będzie czekał na rozmowy w Gorzowie. Jestem przekonany, że teraz skupia się tylko na kolejnych występach i nie będzie podejmował pochopnych decyzji. Chciałbym, żeby dalej jeździł i pewnie tak będzie, jeśli tylko w klubie wciąż będą wiać pomyślne wiatry - dodaje biznesmen.
Nadzieją dla klubu jest Waldemar Sadowski, który jest doskonale znany w gorzowskim środowisku i ma odpowiednie kompetencje, by uporządkować wiele spraw.
- To porządny i szanowany biznesmen z Kostrzyna i odpowiednia osoba na tym stanowisku. Na pewno dostanie duże wsparcie od senatora Władysława Komarnickiego i prezydenta Jacka Wójcickiego oraz całego środowiska, a wspólne działania zagwarantują stabilność klubu. Problemy byłego prezesa są jego osobistymi problemami i sam musi je rozwiązać. Mam nadzieję, że nie będą one jednak zbyt mocno rzutowały na wizerunek klubu. Trzeba jednak działać bardzo szybko, bo trzeba mieć świadomość, że inne zespoły będą chciały wykorzystać to na giełdzie transferowej - mówi Maszoński.
Choć sponsor nie zamierza angażować się mocniej w prace zarządu, to jednak wciąż najważniejsze osoby w klubie mogą liczyć na jego pomoc i cenne rady. Wbrew pozorom nieobecność Marka Grzyba może pomóc zintegrować nieco podzielone w ostatnim czasie gorzowskie środowisko.
Czytaj więcej:
Tyle miał zarobić Grzyb na przestępczym procederze
Prezes Stali jest jak Donald Trump