Australijczyk jest tym samym jednym z tych zawodników, którzy rywalizując na stałe w Indywidualnych Mistrzostwach Świata, startuje również w kwalifikacjach do przyszłorocznej serii. W niemieckim Abensbergu Fricke zajął trzecie miejsce z 12 punktami i choć w tym miejscu wielu zawodników nie miało jeszcze okazji startować, to dla niego nie było ono zupełnie nowe.
- Ścigałem się już na tym torze, ale było to dawno temu. Przed kilkoma laty również występowałem w tym miejscu w eliminacjach, a być może miało to miejsce nawet dwa razy. Do tej pory szło mi tu dobrze. Miło było wrócić w to miejsce, gdzie kilka rzeczy się zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Cieszę się, że zakwalifikowałem się dalej. Wszyscy w moim teamie pracują naprawdę dobrze. Był to zatem kolejny dzień, wszystko kręci się dookoła, ciągle jestem bardzo zajęty i ścigam się niemal codziennie. Miło było zatem wrócić do Abensbergu i wywalczyć awans. Teraz nie mogę już doczekać się występu w Glasgow - mówił po zakwalifikowaniu się do SGP Challenge Max Fricke, w rozmowie z WP SportoweFakty.
Właśnie w Szkocji, na 20 sierpnia zaplanowano finał tegorocznych eliminacji go cyklu SGP. Jak się okazuje, swoje ściganie na Wyspach Brytyjskich nasz rozmówca zaczynał właśnie w tym kraju, broniąc barw lokalnych rywali Glasgow Tigers. Sierpniowa wizyta będzie zatem swego rodzaju powrotem na "stare śmiecie" dla reprezentanta Australii.
ZOBACZ WIDEO Mistrz Świata ukrywał treningi przed mamą. Na początku szkolił go wujek
Tam zaczynał ściganie na Wyspach
- Nie byłem w tym miejscu od dłuższego czasu, jednak przed laty trochę tam startowałem, gdy jeździłem dla Edinburgh Monarchs. Mniej więcej znam zatem ten tor oraz wielu świetnych ludzi z tego regionu. To będzie fajne przeżycie. Miło będzie wrócić do Glasgow i do samej Szkocji, gdzie tak naprawdę zacząłem swoje ściganie, właśnie w Edynburgu. Chętnie przyjadę tam zatem ponownie spotkać kilku przyjaciół i ich rodziny. Mam nadzieję, że na torze w Glasgow również pójdzie mi dobrze - dodał.
Owal, na którym zostanie wyłoniona trójka przyszłorocznych stałych uczestników Grand Prix, wygląda inaczej niż większość, do którego przyzwyczajeni są polscy kibice. Ci, którzy na nim wcześniej nie startowali, mogą mieć zatem problemy z szybkim dopasowaniem się do jego nawierzchni.
- Na tym torze mają sporo niespodzianek, jest on jednak dobry do ścigania. Bardzo różni się od tych, na których występujemy w Polsce, czy prawie wszystkich pozostałych. Z pewnością jest on wyjątkowy. Myślę jednak, że może zagwarantować świetne ściganie i będzie sporym wyzwaniem.
Są złe dni, ale i również te bardzo dobre
Do tegorocznej serii Fricke awans uzyskał właśnie poprzez SGP Challenge, które odbyło się w sierpniu ubiegłego roku w słowackiej Żarnovicy. Teraz radzi sobie raz lepiej, raz gorzej, potrafił bowiem wygrać w Warszawie na PGE Narodowym oraz dwukrotnie zajmować odległe, 15. miejsce. Co zatem może on powiedzieć o swojej dotychczasowej rywalizacji w gronie najlepszych zawodników świata?
- Sądzę, że jazda w Grand Prix jest obecnie bardzo ciężka. Oczywiście poziom tam jest bardzo wysoki i wyrównany. Zawodnicy tacy jak ja, Martin Vaculik, czy Patryk Dudek mamy zarówno złe dni, jak i te naprawdę bardzo dobre. Uważam, że tak będzie przez cały ten rok. Muszę jednak spróbować coś zmienić, aby moje występy były bardziej stabilne. W poprzednią sobotę w Tererow nie było wystarczająco dobrze. Czekamy jednak na kolejny dzień. W tym roku mam znacznie więcej ścigania. Musimy zatem kontynuować pracę, abym spisywał się dobrze - podkreślił z pokorą.
Fricke od lat ściga się na torach w Wielkiej Brytanii, które często są znacznie trudniejsze niż te, na których rywalizują zawodnicy w polskich rozgrywkach. Jak zatem skomentuje on przygotowanie nawierzchni na rundę zmagań o mistrzostwo świata w Teterow, gdzie wielu zawodników miało problemy z płynną jazdą?
Tory w Grand Prix nie powinny być łatwe?
- W Teterow było bardzo ciężko, lecz dokładnie, to są mistrzostwa świata i tory powinny być wymagające i ciężkie. Mój osobisty występ nie był po prostu wystarczająco dobry tego dnia. Mam nadzieję, że w przyszłości w podobnych warunkach spiszę się lepiej - wyraził krótko swoją opinię.
Kolejna runda cyklu Grand Prix rozegrana zostanie 25 czerwca w Gorzowie Wielkopolskim. Na tym torze 26-letni Australijczyk startował już wielokrotnie, a wszyscy przed następnym turniejem mają trzy tygodnie przerwy na dokładniejsze przygotowania.
- W Gorzowie jest świetny tor. Na początku tego roku odjechaliśmy tam mecz sparingowy. Rywale dokonali na torze kilku zmian i jechali wówczas naprawdę dobrze. Sądzę, że każda runda Grand Prix jest jednak ciężka. Każdy startował na tym torze wielokrotnie. Muszę tam pojechać z pochyloną głową, pracować ciężko i mam nadzieję, że uda mi się zanotować kolejny dobry występ - zaznaczył.
W lidze radzi sobie świetnie
Wszystko wskazuje na to, że Fricke znalazł już najlepsze ustawienie na rozgrywki ligowe. W poprzednich spotkaniach był wyraźnym liderem drużyny, a obecnie zajmuje on drugie miejsce w klasyfikacji średnich w eWinner 1. Lidze ze współczynnikiem 2,444 pkt./bieg, ustępując pierwszemu Kaiowi Huckenbeckowi o zaledwie trzy tysięczne.
- Jest ciężko. Oczywiście nasze występy z zespołem z Zielonej Góry są bardzo dobre. Drużyna radzi sobie świetnie. Sądzę, że będziemy kontynuować to, aby być jeszcze lepszymi w dalszej części sezonu. Na razie za nami dopiero pierwsza połowa rozgrywek, a teraz zaczynamy drugą. W tym roku nadal czeka nas sporo ścigania i coś się może zmienić. Sądzę jednak, że w tym momencie nasza drużyna jedzie naprawdę dobrze. Cieszę się, z tego co robimy. Czekamy na to, co przyniesie nam przyszłość. Każdy dzień to nowe ściganie, cały czas jestem bardzo zajęty, ponieważ mam w tym sezonie dużo występów. Sprawia mi to jednak przyjemność - podsumował rozmowę z WP SportoweFakty Max Fricke.
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Jack Holder bezbłędny w Debreczynie. Polak pojedzie w Grand Prix Challenge
Żużel na świecie. Nie pojechał w Tarnowie, wystartował w Danii. Weterani nie zwalniają tempa