Robert Sawina: Nie kosi się zawodnika po jednym nieudanym biegu

W niedzielę żużlowcy Lotosu Wybrzeże Gdańsk ulegli na swoim torze osłabionemu brakiem Jasona Crumpa Atlasowi Wrocław i opuścili szeregi Speedway Ekstraligi. Gdańszczanie startowali bez Martina Vaculika, który leczy złamaną nogę. Rozczarowania po meczu nie krył trener Wybrzeża Robert Sawina, który jednak dyplomatycznie nie chciał obwiniać poszczególnych zawodników za spadek.

- Nie będę rozpatrywał naszego spadku w kategorii "zasług" pojedynczych zawodników. Mieliśmy ogromnego pecha jeśli chodzi o rewanż z Wrocławiem. Zabrakło drugiego zawodnika w zespole - Martina Vaculika. Nie mogliśmy zastosować za niego Zastępstwa Zawodnika, które w przypadku Wrocławia pomogło zniwelować straty spowodowane brakiem Jasona Crumpa. Nie chcę oceniać poszczególnych zawodników, zwłaszcza przy emocjach po dzisiejszym meczu takie pytania są nie na miejscu. Nie zamierzam szukać winowajcy. Jak jeździli zawodnicy, każdy widział - powiedział popularny "Sawka".

Trener Lotosu Wybrzeże uważa, iż dwumecz o udział w barażu nie jest dobrym rozwiązaniem, a jego drużyna nie zasłużyła na spadek: - Mamy skład jaki mamy i jechaliśmy na ile nas było stać. Po czternastu kolejkach byliśmy siódmym zespołem ligi. Uważam, że o udziale w barażu nie powinien decydować dwumecz. To jest dla mnie niezrozumiały punkt regulaminu.

Tragiczny występ podczas niedzielnego meczu zanotował Adam Skórnicki, który po dobrych wyjściach spod taśmy tracił punktowane pozycje na dystansie. "Skóra" pojechał w trzech biegach i zawody zakończył bez punktu na koncie. Za wychowanka leszczyńskiej Unii trener Sawina zastosował rezerwę taktyczną w jego trzecim starcie. Część kibiców była zdania, iż Skórnicki powinien zostać zmieniony w biegu siódmym, od razu gdy nadarzyła się okazja zastosowania "taktyka". - Jeżeli myśleliśmy o zwycięstwie w tym meczu dwunastoma punktami, to nie mogliśmy tego zrobić bez Adama Skórnickiego. Nie chciałem spisywać go na straty po jednym nieudanym biegu, dlatego też w biegu siódmym nie skorzystałem z rezerwy taktycznej. Jeżeli Adam pojechałby ten bieg tak jak powinien pojechać, dwa następne jego wyścigi mogłyby sprawić, że te dwanaście punktów będzie do odrobienia. Jeżeli wykluczamy sobie Skórnickiego, to problem powraca w momencie, gdy odrabiamy sześć punktów prawda? Co dalej? Skórnicki nie pojedzie przez pięć wyścigów i jest "zielony" jeśli chodzi o korektę motocykli - zripostował Sawina.

- Większość kibiców myśląc o zmianach patrzy tylko na możliwości ich wprowadzenia. Ja oprócz tego mam za sobą pewną wiedzę, której nie ma kibic wczytujący się w program i szukający kiedy można wprowadzić zmianę. Nie "kosi" się zawodnika po jednym nieudanym biegu, bo wtedy jego szansę na dobry wynik w meczu są już praktycznie zerowe. To jest standardowy błąd i większość trenerów stara się go unikać. Nie będę postępował jak laik, który siedzi na trybunach i wypatruje, kiedy powinna być rezerwa taktyczna. To nie jest tak, że tracimy sześć punktów i tą rezerwę już trzeba puszczać. Wierzyłem, że Skórnicki zdobędzie pięć, sześć punktów. Wiedziałem, że jeśli tego nie zrobi, to nie mamy żadnych szans na odrobienie strat z Wrocławia. Tym bardziej, że nie mamy juniora, który mógłby go zastępować na rezerwie zwykłej - dodał trener gdańszczan.

Wrocławianie wydawali się w niedzielę bardziej głodni zwycięstwa. Szkoleniowiec Lotosu Wybrzeże uważa, iż zrobił wszystko co było w jego mocy, by trafić do swoich zawodników. Przyznaje jednak, iż wpływ trenera jest ograniczony, a ostatecznie wszystko pozostaje w rękach zawodników: - Motywujemy zawodników jak tylko możemy. Stwarzamy im warunki, ale to oni są głównymi aktorami widowiska. Psychika, czy przygotowanie sprzętu to jest ich kawałek świata, na który mamy ograniczony wpływ.

Brak Martina Vaculika (z lewej) podczas rewanżowego meczu z Atlasem Wrocław był dla zespołu Roberta Sawiny (z prawej) ogromną stratą.

W trakcie sezonu Robert Sawina postanowił odnowić żużlową licencję. Krążyły plotki jakoby "Sawka" miałby być tajną bronią gdańszczan w walce o utrzymanie. - Odnowienie przeze mnie licencji było zabiegiem, który miał na celu jedynie zabezpieczenie drużyny pod kątem regulaminu na wypadek kontuzji. Gdybym realnie myślał o powrocie na tor to ta decyzja musiała by zapaść gdzieś w listopadzie. Jeżeli ktoś myśli, że na żużlowy motor można wsiąść z dnia na dzień to się grubo myli. Trzeba poprzedzić to odpowiednimi przygotowaniami. Nie jestem samobójcą, czy idiotą który chciałby się ośmieszyć na oczach kilku tysięcy kibiców - odpowiedział Sawina.

Fani "Wybrzeża" zarzucają klubowi, iż zbyt pochopnie pozbył się Krzysztofa Jabłońskiego, który nad morzem startował przez pięć lat. Sam zawodnik utrzymuje, iż chciał przedłużyć kontrakt, ale nie znalazł uznania w oczach trenera. Co na to Sawina? Trener zespołu z Gdańska odmówił odpowiedzi na pytanie, czy obecnie nie wolałby mieć w składzie Jabłońskiego zamiast Adama Skórnickiego: - Sprawa Jabłońskiego jest dawno zamknięta i specjalnie nie chciałbym do niej wracać. Jego odejście związane było z wyższym szczeblem niż pozycja trenera. Zawodników dobiera się pod kątem torów na jakich przyjdzie im jeździć. Nie mam zamiaru porównywać umiejętności Skórnickiego i Jabłońskiego. To byłoby nie na miejscu.

- Co dalej z gdańskim klubem? To nie jest pytanie do mnie. Jest zarząd, są ludzie którzy decydują o finansach i innych sprawach. Zapewne niedługo dowiemy się co dalej. Ja wierzę, że żużel w Gdańsku pozostanie i to na najwyższym poziomie. Czy zostanę tu jako trener? Jest za wcześnie na takie deklaracje - zakończył trener Lotosu Wybrzeże.