Sobotni zjazd w Lake Louise był zjazdem cudem – zmienne warunki atmosferyczne miały istotny wpływ na zaskakujące wyniki. W niedzielę w Kanadzie na tej samej trasie pogoda była już jednak idealna, a niespodzianek nie zabrakło raz jeszcze.
Ostatnie tygodnie przynosiły dość częste liczne wieści na temat Hermanna Maiera, jednak w zdecydowanej większości dotyczyły jego problemów zdrowotnych – Austriak opowiadał o codziennej porcji środków przeciwbólowych, które musi przyjmować, o porannych ćwiczeniach umożliwiających mu normalne funkcjonowanie w ciągu dnia, czy też o planach na przyszłość związanych ze startem na igrzyskach w Vancouver, choć zdaniem wielu daleko przesadzonych. Wyniki blisko 36-letniego zawodnika wskazywały bowiem, że kolejne triumfy zdają się być nierealne, gdyż nawet lokaty w czołowej dziesiątce w ostatnim sezonie były już w jego przypadku rzadkością.
W Lake Louise w swojej koronnej konkurencji Austriak raz jeszcze zdołał jednak zachwycić. Oglądając przejazd Maiera miało się wrażenie, że to nie weteran mający za sobą koszmarny wypadek motocyklowy sprzed kilku lat i będące jego skutkiem powracające problemy zdrowotne, lecz narciarz w kwiecie wieku mający życiową formę. Jeden z największych alpejczyków w historii jak za dawnych lat perfekcyjnie przejechał znaczą część trasy (w jej dolnym odcinku znalazł idealny tor jazdy) i startując z numerem dziesiątym objął pewne prowadzenie. Jako kolejni na trasę ruszali wszyscy najgroźniejsi rywale, jednak czasu Maiera nie zdołał poprawić żaden z nich. Kto wie jednak, jak potoczyłyby się losy tego supergiganta, gdyby nie błędy popełnione przez Bode Millera, w efekcie których Amerykanin zgubił nartę i mając bardzo dobry czas na pierwszym punkcie pomiaru pożegnał się z marzeniami o sukcesie.
Oprócz Hermanna Maiera w czołowej trójce znaleźli się też John Kucera i Didier Cuche. O ile wynik doświadczonego Szwajcara nie jest żadnym zaskoczeniem, o tyle za niespodziankę można uznać rezultat Kanadyjczyka, który dopiero trzeci raz w karierze stanął na podium zawodów pucharowych. Trasa w Lake Louise jest dla reprezentanta gospodarzy oczywiście dobrze znana i właśnie tu czuje się on najlepiej – dwa lata temu triumfował tam właśnie w supergigancie.
Liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata pozostał Daniel Albrecht, który coraz lepiej spisuje się w konkurencjach szybkościowych i w Lake Louise był w niedzielę ósmy tracąc na dolnym odcinku trasy szanse na jeszcze lepszy wynik. Postępy czynione przez Szwajcara sprawiają, że staje się on powoli jednym z kandydatów do najwyższych laurów.
Jedyny Polak startujący w Lake Louise, Maciej Bydliński, do Kanady pojechał przede wszystkim zbierać doświadczenie i na razie trudno spodziewać się po nim dobrych wyników. W supergigancie młody narciarz nie dojechał do mety.
Wyniki supergiganta w Lake Louise:
1. Hermann Maier (Austria) - 1:29,84
2. John Kucera (Kanada) +0,59
3. Didier Cuche (Szwajcaria) +0,68
4. Michael Walchhofer (Austria) +0,79
5. Marco Sullivan (USA) +0,87
6. Dider Defago (Szwajcaria) +0,87
7. Erik Guay (Kanada) +0,99
8. Daniel Albrecht (Szwajcaria) +1,01
9. Aksel Lund Svindal (Norwegia) +1,04
10. Tobias Gruenenfelder (Szwajcaria) +1,10
Klasyfikacja generalna Pucharu Świata:
1. Daniel Albrecht (Szwajcaria) – 156 punktów
2. Dider Cuche (Szwajcaria) – 140
3. Jean Baptiste Grange (Francja) – 122
4. Bode Miller (USA) – 121
5. Carlo Janka (Szwajcaria) – 119
6. Hermann Maier (Austria) – 114
7. Peter Fill (Włochy) – 113
8. Aksel Lund Svindal (Norwegia) – 85
9. John Kucera (Kanada) – 80
10. Dider Defago (Szwajcaria) – 77