Mimo tak dobrego początku sezonu, zawodniczka uważa, że nie ma formy. - Nie mam jej i mam nadzieję, że jeszcze przez miesiąc nie przyjdzie. Nasz system jest prosty. Od maja do końca października ciężko pracowałam nad wytrzymałością i siłą. Trenowałam bardzo dużo i to oczywiste, że nie mogę mieć szybkości. Do formy dojdę startami, dlatego choćby zdecydowałam się pobiec w Bruksvallarnie - przyznała.
Celem nr 1 dla Justyny Kowalczyk nie jest Puchar Świata, a mistrzostwa globu, które odbędą się w Libercu w drugiej połowie lutego przyszłego roku. - W każdej dyscyplinie najważniejsze są medale. W biegach dostaje się je tylko w mistrzostwach świata albo na igrzyskach olimpijskich. I dla każdego zawodnika, jeśli tylko któraś z tych imprez jest w kalendarzu, to jest najważniejsza. Do Liberca pojadę zmotywowana jak chyba nigdy - zapewniła na łamach Gazety Wyborczej.