Daria Virolainen pochodzi z Moskwy, ale od dłuższego czasu jej nowym domem jest Finlandia. Biathlonistka wypełniła wszystkie wymagania i mogła starać się o fiński paszport, co w Rosji zostało odebrane jako "zdrada".
34-latka ostatni raz w Pucharze Świata startowała w 2018 roku, a później skupiła się na macierzyństwie. We wrześniu wzięła jednak udział w Letnich Mistrzostwach Finlandii, w których zajęła drugie miejsce. I się zaczęło.
Zawodniczka spotkała się z ostrą krytyką byłego szefa Rosyjskiego Związku Biathlonowego (---> WIĘCEJ TUTAJ). - W obecnej sytuacji takie zmiany uważam wyłącznie za zdradę. Widocznie ma w głowie inne myśli w tej sprawie. Żyje swoim życiem, ale to wszystko to wymówki - grzmiał Władimir Draczew.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisowa para poleciała do raju. Co za zdjęcia!
Córka trzykrotnej złotej medalistki olimpijskiej Anfisy Reztsowej starała się jednak tym nie przejmować. - Tak się złożyło, że od sześciu lat mieszkam tutaj z rodziną. Startuję, a raczej trenuję, w lokalnym klubie. Siedem miesięcy temu urodziłam trzecie dziecko, nadal karmię je piersią. Chciałam po prostu wystartować w lokalnych zawodach, żeby przypomnieć sobie, jakie to uczucie. Dziwię się, że wywołało to w Rosji taki skandal - mówiła we wrześniu biathlonistka.
Daria Virolainen w zawodach Pucharu IBU w Kontiolahti (26 listopada - 4 grudnia) wystąpiła już pod fińską flagą. I zajęła 26. miejsce, tracąc do najlepszej zawodniczki niecałe pięć minut. Zwyciężyła Jeanne Richard z Francji, a podium uzupełniły Norweżki - Maren Kirkeeide i Karoline Erdal.
Czytaj także:
Niemiec pogodził Norwegów. Punkty Jana Guńki
Koszmar Kubackiego. Skoczek wytłumaczył, co poszło nie tak