Sarah Moore to pierwsza kobieta w świecie motorsportu, która dokonała coming outu i przyznała się do bycia lesbijką. "Nigdy nie martwię się o to, co ludzie myślą o mojej seksualności. Jestem bardzo dumna z tego, że jestem lesbijką i nie mogę się doczekać, aż wezmę ślub z moją narzeczoną" - takimi słowami Moore opisuje swoją osobę na stronach fundacji "Racing Pride".
Moore w sobotę na Red Bull Ringu musiała zadowolić się drugą pozycją. Brytyjka nie była w stanie znaleźć sposobu na pokonanie Alice Powell, która ruszała do wyścigu z pole position.
Dla Powell to drugie zwycięstwo w damskiej Formule 1 z rzędu. 28-latka wygrała wyścig na zakończenie rywalizacji w roku 2019, a następnie pandemia COVID-19 doprowadziła do odwołania kolejnego sezonu W Series. Tym samym Brytyjka czekała ponad 700 dni, by stanąć na najwyższym stopniu podium.
ZOBACZ WIDEO: Justyna Święty-Ersetic chciała zostać piłkarką. "Boisko miałam praktycznie pod nosem"
- Męczyłam się przez kilka okrążeń, ale wiedziałam, że mam tempo i musiałam być skoncentrowana na jeździe do przodu. To idealny początek i czuję się lepiej niż w roku 2019 - powiedziała Powell po zwycięstwie.
- Powrócić do rywalizacji po takiej przerwie i rozpocząć ją w taki sposób, to dodaje mi pewności siebie i impulsu - dodała Moore, które swój wynik dedykowała społeczności LGBTQ+.
Na dziesiątej pozycji pierwszy wyścig W Series w tym sezonie ukończyła Gosia Rdest. Jedyna Polka w stawce zdobyła tym samym jeden punkt do klasyfikacji generalnej damskiej F1.
Kolejny wyścig W Series zaplanowano na 3 lipca. Panie ponownie rywalizować będą na torze Red Bull Ring w Austrii.
Czytaj także:
Robert Kubica tłumaczy się z błędu
Wielki powrót GP Turcji. O ile koronawirus pozwoli