Po sobotnim rozczarowaniu, w niedzielę przyszedł czas na radość i smak szampana. Karol Basz wraz z Vito Postiglione odniósł zwycięstwo w drugim wyścigu na Misano.
Krakowianin rozpoczynał wyścigu z drugiego pola, które udało mu się utrzymać po starcie. Podczas swojej zmiany Polak cały czas jechał tempem lidera i dodatkowo oddalał się od reszty stawki, dzięki czemu przekazał samochód w ręce Vito na drugiej pozycji.
Wcześniejsza zmiana tym razem okazała się kluczowa, gdyż Basz był jednym z pierwszych kierowców, którzy pojawili się u swoich mechaników. Postiglione gdy wrócił na tor, był w stanie jeszcze bardziej skrócić dystans do lidera i przejąć prowadzenie, po widowiskowym manewrze wyprzedzania, tuż po zakończeniu obowiązkowych pit stopów.
Nie oznaczało to jednak, że dojechanie do mety na pierwszym miejscu będzie łatwe - za plecami Wocha znalazł się Daniel Zampieri, kierowca znany ze startów w GP2, czyli przedsionku Formuły 1. Postiglione udowodnił jednak, że na swoim torach w swoim kraju jest nie do pokonania i choć musiał dać z siebie wszystko, to jednak udało mu się utrzymać Zampieriego za swoimi plecami i sięgnąć po trzecie z rzędu zwycięstwo.
Polsko-włoska załoga zajmuje obecnie drugie miejsce w klasyfikacji generalnej ze stratą zaledwie trzech punktów do liderów. Kolejna runda odbędzie się w dniach 27-28 lipca na torze Spa-Francorchamps.
- Wyścig trzymał w napięciu do samego końca, bo choć doskonale wiem, jak szybki jest Vito, to jednak Zampieri na pewno nie jest łatwym przeciwnikiem. Ostatecznie udało nam się utrzymać odpowiedni dystans i sięgnąć po trzecie zwycięstwo w tym sezonie. Ja podczas swojej zmiany utrzymywałem tempo, które pozwoliło nam na objęcie prowadzenia, więc jestem niesamowicie zadowolony. Vito pojechał rewelacyjnie, zespół przygotował świetny samochód i myślę, że wszyscy powetowaliśmy sobie sobotnie problemy. Jestem bardzo zadowolony z zakończenia tego weekendu - powiedział Basz po kolejnym sukcesie w Lamborghini Super Trofeo Europe.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia. Dziennikarz broni Lewandowskiego. Skwierawski: "mentalnie pasował do MŚ"