Pojedynek Marca Marqueza z Valentino Rossim mógł być ozdobą Grand Prix Malezji. Obaj zawodnicy niemal od początku wyścigu zmieniali się na trzeciej pozycji, stosując przy tym ostre ataki.
Na siódmym okrążeniu "Doctor" chciał wypchnąć Marqueza na zewnętrzną i w ten sposób zyskać przewagę nad Hiszpanem. Reprezentant Hondy nie przestraszył się jednak ataku Rossiego, co doprowadziło do kolizji. - W ocenie Repsol Honda Team, to co się wydarzyło podczas Grand Prix Malezji jest czymś, czego nigdy nie chcielibyśmy zobaczyć. Takie rzeczy nie powinny się dziać w wyścigach. To jest nie do przyjęcia, że zawodnik kopie swojego rywala i tworzy niebezpieczną sytuację na torze, powodując jego upadek - powiedział Livio Suppo, szef zespołu Hondy.
Incydentem pomiędzy Marquezem a Rossim zajęli się sędziowie, którzy ukarali Włocha trzema punktami karnymi. W tej sytuacji "Doctor" ruszy do ostatniego wyścigu sezonu z końca stawki, co utrudnia mu walkę o tytuł mistrzowski. - Kochamy sporty motorowe i chcemy widzieć jak zawodnicy walczą o zwycięstwo, ale ta walka musi być ograniczona poprzez wzajemny szacunek do siebie i postawę fair-play - dodał Suppo.
Marc wiedział co robi i kładł się nie be Czytaj całość