Kiedy stało się jasne, że Iga zagra dwa mecze jednego dnia, szanse na zwycięstwo natychmiast spadły. Polka spotkanie z Eliną Switoliną wygrała, co prawda, w dwóch setach, ale Ukrainka momentami prezentowała znakomity tenis. Drugą partię przegrała 5:7 nie odpuszczając do samego końca. Iga musiała być w stu procentach skoncentrowana, aby nie dopuścić do trzeciej odsłony.
W meczu z Amerykanką widać było zmęczenie Igi. Nie tylko na twarzy, ale również w zagraniach. W końcu jednak weszła w rytm, włączyła to, czym zachwyciła kilka godzin wcześniej - idealne dysponowanie energią. Często niemal odpuszczała sytuacje bez wyjścia, aby w pełni skupić się na momentach słabości Amerykanki. Do tego dołożyła kilka rewelacyjnych zagrań, trochę w stylu Agnieszki Radwańskiej, aż wreszcie weszła w automatyzm.
Druga część konfrontacji była zdecydowanie pod dyktando Polki, która w tamtym momencie grała już... czwarty set w ciągu kilku godzin. Amerykanka swój mecz wygrała poprzedniego dnia i to po kreczu! 17-latka (zawodniczka jeszcze młodsza od Igi) Cori Gauff nie rozegrała więc nawet całego spotkania. Miała gigantyczną przewagę przed meczem z Igą, a i tak nie była w stanie sprostać Polce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Perfekcyjna bramkarka"! Iga Świątek poradziłaby sobie w futbolu?
W tenisie dwa mecze tego samego dnia nie są niczym wyjątkowym, to jasne. Sama Gauff po meczu z Polką musiała przygotowywać się do spotkania deblowego, które rozpoczęła tego samego dnia parę godzin później. W meczu singlowym to Polka była jednak tą, która miała prawo być zmęczona.
Każdy kolejny mecz Igi jest najważniejszym w tym sezonie. Każdy jest też rewelacyjnym ćwiczeniem siły, techniki, a przede wszystkim psychiki m.in. przed turniejem we Francji. Wreszcie każdy jest też przekroczeniem kolejnej granicy.
Rzymski turniej WTA 1000 już teraz stanowi piękną historię. Prawie w każdym meczu Polka wygrywa dzięki innej cesze. Kiedy trzeba było gigantycznej odporności psychicznej, Iga ją wykorzystała. Kiedy trzeba było odpowiedniego gospodarowania siłą, Polka pokazała, że to potrafi. Kiedy wreszcie trzeba było morderczej wytrzymałości, Iga znalazła energię.
Oczywiście, nie jest to turniej, na który przygotowują się gwiazdy tenisa. Szczególnie w tak wypełnionym wydarzeniami roku. Ale każda z nich chce go wygrać, każda chce pokazać swoją siłę przed zawodami, w których jeszcze donioślej mogą przejść do historii.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ta opinia będzie odebrana jako hurraoptymizm (modne słowo). Oczywiście, Igi, jak i innych sportowców, nie można zagłaskać, trzeba być w pełni obiektywnym w ocenach. Jednak zwróćmy uwagę na fakt, że Polka ma dopiero 19 lat! W tym wieku jej wyzwaniem jest przede wszystkim podążanie prostą drogą po kolejne osiągnięcia i umiejętność czerpania z poprzednich sukcesów. Każdy kolejny triumf nie jest czymś, czego możemy od Igi bezwzględnie wymagać. Jeśli więc możemy cieszyć się tym, co wywalcza młodziutka Polka na światowych kortach, róbmy to. Na momenty refleksji zapewne jeszcze przyjdzie czas. Teraz jest lepiej niż moglibyśmy sobie to wyobrażać.
W niedzielę finał. Mecz z Karoliną Pliskovą rozpocznie się o godzinie 14.30.
Wojciech Fibak zachwycony postawą Igi Świątek. "To był renesans!" >>
Eksperci pod wrażeniem Igi Świątek. "Świetna robota", "200 proc. sobotniej normy" >>