W turniejowej drabince Kristina Mladenović i Timea Babos zostały rozstawione z numerem pierwszym. W meczu I rundy pewnie rozgromiły parę Kaitlyn Christian i Giuliana Olmos 6:2, 6:2. O ćwierćfinał miały powalczyć z Gabrielą Dabrowski i Alison Riske, jednak w sobotę ich nazwiska nie znalazły się na opublikowanym planie gier, co było podejrzane.
Organizatorzy wydali komunikat, w którym wyjawili, że Francuzka i Węgierka nie zagrają już w tym roku w Nowym Jorku. Czołowe deblistki świata zostały zdyskwalifikowane, ponieważ Mladenović miała kontakt z osobą zakażoną koronawirusem SARS-CoV-2. Danych tego zawodnika co prawda nie ujawniono, ale już wcześniej do tego przyznał się rodak 27-latki, Benoit Paire.
W takich okolicznościach Mladenović i Babos pożegnały się z US Open 2020, podczas którego liczyły na czwarte wspólne wielkoszlemowe mistrzostwo w deblu. Francuzka odpadła z singla w II rundzie, bo nie zdołała wykorzystać prowadzenia 6:1, 5:1 i czterech piłek meczowych w pojedynku z Rosjanką Warwarą Graczewą. Z kolei jej węgierska partnerka została rozgromiona już w pierwszej fazie przez Amerykankę Madison Keys.
Po szokującej porażce w singlu Mladenović skrytykowała organizatorów. - To jest odrażające, jak nas tutaj traktują, ale nie chcę, aby to zostało potraktowane jako usprawiedliwianie mojej porażki. Warunki są okropne. Gdybym wiedziała, że granie w karty przez 40 minut z innym zawodnikiem, który najpierw miał wynik pozytywny, a potem negatywny, spowoduje takie konsekwencje, to nigdy moja stopa tutaj by nie postała - mówiła w wywiadzie dla "L’Équipe".
Guido Pella wściekły na organizatorów US Open
Novak Djoković optymistą co do przyszłości PTPA
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiej muskulatury może mu pozazdrości nawet Lewandowski. Imponująca sylwetka piłkarza Bayernu