Specjalna ceremonia miała miejsce w przerwie pomiędzy półfinałami singla kobiet. Na telebimie wyświetlono krótkie wspomnienie z występów byłej liderki rankingu WTA na paryskiej mączce. W 2007 roku dotarła ona w Paryżu do finału, zaś 12 miesięcy później sięgnęła po wielkoszlemowe mistrzostwo.
- Obiecałam sobie, że nie będę płakać - przyznała wzruszona Ana Ivanović. - To miejsce ma pewną magię, która sprawia, że zawsze czuję się tutaj jak w domu. Od 2008 roku, kiedy wygrałam turniej i zostałam liderką rankingu WTA, łączy mnie z tym kortem bardzo silna i osobista więź.
- Teraz stoję tutaj bez tenisowej rakiety, ale wciąż jestem podekscytowana i wspominam mój pierwszy występ sprzed 12 lat. To prawdziwy zaszczyt móc grać tutaj i być małą częścią historii Rolanda Garrosa - dodała urodzona w Belgradzie Serbka.
Minęło już pół roku od chwili, kiedy Ivanović zdecydowała się zakończyć karierę. W rozmowie z dziennikarzami poinformowała, że czuje się dobrze z tą decyzją i bardzo tego potrzebowała. Aktualnie mieszka w Chicago, gdzie jej mąż Bastian Schweinsteiger występuje w rozgrywkach MLS.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Magiczna akcja a la Zidane