Jean Andersen to w rzeczywistości dopiero siódma rakieta Republiki Południowej Afryki. John-Laffnie de Jager nie miał jednak wielkiego wyboru: Kevin Anderson odmówił gry, a Izak van der Merwe oraz Fritz Wolmarans mają problemy zdrowotne. W Zielonej Górze kontuzji doznał Raven Klaasen. - Ogólnie oceniam ten mecz jako dobry z mojej strony. Na początku miałem problemy z returnem, próbowałem odgadywać kierunek serwisu Janowicza, ale nie zawsze dobrze to wychodziło. Miałem problem z zamianą moich pomysłów na punkty. Oczywiście jestem zawiedziony, że przegrałem. W kluczowych momentach, np. kiedy miałem break pointy, Jerzy bardzo dobrze serwował i nie miałem możliwości wykorzystania tych szans - skomentował ten mecz tenisista.
Frekwencja w Centrum Rekreacyjno-Sportowym w Zielonej Górze była wysoka. Kibiców przybywało z każdym kolejnym setem. - Muszę powiedzieć, że publiczność była fair, była bardzo fajna atmosfera. Publiczność dopisała, dobrze się bawiłem - zapewnił Jean Andersen.
24-letni tenisista z Kapsztadu jest notowany dopiero w ósmej setce rankingu ATP. W swojej karierze dopiero dwukrotnie udało mu się zakwalifikować do drabinki głównej imprezy ATP Challenger, nigdy nie występował w imprezie ATP, a mecz w Zielonej Górze był jego debiutem w Pucharze Davisa. - Myślę, że to był mój najważniejszy mecz w karierze. To najlepszy tenisista z jakim grałem, nawet w Challengerach nie miałem takiej okazji - zakończył Andersen.
Z Zielonej Góry
dla SportoweFakty.pl
Dominika Pawlik
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
spoko, dałeś radę, chłopaku !