Magdalena Fręch przy okazji turnieju rangi WTA 1000 w Indian Wells przeprowadziła rozmowę z Canal+ Sport. Podczas niej nasza tenisistka zszokowała wyznaniem.
Otóż druga rakieta naszego kraju ujawniła, że w zeszłym roku poważnie rozważała zakończenie kariery sportowej. Powodem była monotonia i zmęczenie psychiczne związane z ciągłymi wyjazdami i turniejami.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
- Była taka sytuacja, że przed turniejem w Auckland bardzo długo rozmawiałam z trenerem. Nie byłam w stanie rozpocząć od nowa kolejnego sezonu: tych wyjazdów, turniejów. Miałam dość, że każdy rok wygląda tak samo, nic się nie zmienia - wyznała Polka.
- Każdy dzień wyglądał tak samo i mówiłam: nie, nie jestem już w stanie, tego jest za dużo. Daliśmy sobie czas do Australian Open. Gdyby nic się nie zmieniło, to zrobiłabym sobie przerwę - dodała.
Decyzję o kontynuowaniu kariery pomogło podjąć zeszłoroczne Australian Open, gdzie Fręch dotarła do 4. rundy. To był wówczas jej najlepszy występ w turnieju wielkoszlemowym, którego do tej pory nie przebiła.
- Wyszło, jak wyszło i zaczęłam wszystko inaczej postrzegać. Zwróciliśmy większą uwagę na to, żeby głowa odpoczywała od rytmu treningowego, od turniejów. A nie jest to proste, bo mielimy się non stop w tym samym składzie, śpimy w tych samych hotelach, widzimy się na śniadaniach, kolacjach. To jest tak, jakby ktoś zabierał pracę do domu - podkreśliła nasza tenisistka.
Tym samym zawodniczkę urodzoną w Łodzi, która w grudniu skończy 28. lat, wciąż możemy oglądać na światowych kortach. Teraz ma za sobą jednak nieudany występ, bo w Indian Wells nie wygrała żadnego meczu. Rozpoczęła zmagania od drugiej rundy i przegrała z Włoszką Lucia Bronzetti 3:6, 5:7, na którą jeszcze nigdy nie znalazła sposobu.