Ale zagrał! A już leżał na korcie (wideo)

Twitter / TennisTV / Na zdjęciu: niezwykłe zagranie Quentina Halysa
Twitter / TennisTV / Na zdjęciu: niezwykłe zagranie Quentina Halysa

O takich akcjach zawsze mówi się, że są kandydatami do zagrania roku. Quentin Halys udowodnił w piątek podczas turnieju w szwajcarskim Gstaad, że punkt można wywalczyć nawet w beznadziejnej zdawałoby się sytuacji.

W piątek w szwajcarskim Gstaad były rozgrywane ćwierćfinały zawodów rangi ATP 250. W pierwszym pojedynku doszło do starcia dwóch kwalifikantów. Zmierzyli się bowiem Quentin Halys (ATP 192) i Gustavo Heide (ATP 178). Można było się spodziewać walki, ponieważ półfinał turnieju głównego cyklu zawsze oznacza cenną zdobycz punktową i finansową dla niżej notowanych graczy.

Niesamowitą wolę walki na pewno pokazał Halys. W piątym gemie pierwszego seta doszło do interesującej sytuacji. Francuz stracił równowagę i już leżał na korcie. Mimo tego błyskawicznie podniósł rękę i odegrał piłkę forhendem po krosie (zobacz wideo poniżej).

To zagranie całkowicie zaskoczyło Brazylijczyka, który był już przekonany, że zdobył punkt. Tymczasem piłka po uderzeniu jego przeciwnika trafiła tak precyzyjnie, że Heide nie zdołał już jej odegrać. To reprezentant Trójkolorowych wygrał tę wymianę, zmuszając rywala do błędu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielka bijatyka w ringu. Musieli ich rozdzielać trenerzy i ochroniarze

Halys otrzymał za to zagranie owację od kibiców zgromadzonych na trybunach kortu centralnego. Heide tylko się uśmiechnął, gdy spojrzał w kierunku przeciwnika.

Zachwyceni byli również fani, którzy komentowali tę sytuację na profilu Tennis TV na platformie X. "Kto powiedział, że w tenisie potrzebna jest odpowiednia praca nóg!" - napisał jeden z internautów.

27-letni Halys pokonał ostatecznie Heide 6:1, 7:5. Dzięki temu wystąpi w sobotnim półfinale zawodów EFG Swiss Open Gstaad, które odbywają się na ceglanej mączce.

Czytaj także:
To był nokaut. Finał Wimbledonu pod dyktando jednego tenisisty
Coś niewiarygodnego! Polak został mistrzem Wimbledonu!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty