Na czwartej rundzie zakończyła się tegoroczna przygoda Huberta Hurkacza w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie. Tym samym udało mu się wyrównać jego najlepszy wynik w karierze, jeżeli chodzi o paryską imprezę. Natomiast do pobicia zabrakło jednego zwycięstwa.
Czwartym przeciwnikiem naszego tenisisty w stolicy Francji był Grigor Dimitrow. Można było mieć spore obawy wobec spotkania z Bułgarem, który zajmuje obecnie dwie lokaty niżej w światowym rankingu ATP. Wszystko z uwagi na to, że Polak nie wygrał z nim żadnego z pięciu meczów.
W kolejnym pojedynku z tym zawodnikiem wrocławianin ponownie nie znalazł na niego sposobu. Po blisko trzech godzinach rywalizacji Dimitrow zwyciężył 7:6(5), 6:4, 7:6(3). Tym samym osiągnął życiowy sukces, bo nigdy wcześniej nie dotarł tak daleko w tej imprezie.
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"
Burza po zachowaniu Hurkacza
Fani najlepszego obecnie polskiego tenisisty mogli się mocno zdziwić jego zachowaniem w tym spotkaniu. I nie chodzi tutaj o rzucanie rakietą, które w jego repertuarze nie jest żadną nowością.
Po zakończeniu jedenastego gema w decydującym secie Hurkacz postanowił zapytać rywala, z którym ma bardzo dobre relacje prywatnie, czy ten... zgodzi się na zmianę sędziego. Polak był bowiem mocno niezadowolony z jej pracy.
Dimitrow nie chciał w to ingerować, bo nie miał zastrzeżeń do sędzi. Ostatecznie jednak nasz tenisista odpuścił sobie ten pomysł i dokończył mecz, jednak przy podziękowaniu można było dostrzec, że rzucił do niej kilka słów więcej.
Zarówno dziennikarze, jak i media za granicą szeroko komentowały zachowanie wrocławianina. I to tylko w sposób negatywny (więcej TUTAJ).
Pomysł nie mógł się udać
WP SportoweFakty skontaktowały się z będącym na miejscu Adamem Romerem, by poznać jego opinię w temacie tego zamieszania. A ten w pierwszej kolejności wyjaśnił, że nie było nawet cienia szansy na to, by jego pomysł doszedł do skutku.
- Przede wszystkim według mojej wiedzy i tego, co tutaj ustaliliśmy, to nie ma nawet takiej możliwości. W regulaminie nie ma czegoś takiego, więc nie ma opcji, żeby zawodnicy mogli nawet wspólnie ustalić, że nie pracujemy z danym sędzią i proszę go zmienić - powiedział redaktor naczelny magazynu "Tenisklub".
- To raczej jest bezprzedmiotowe. Pokazuje, że Hubert też jest człowiekiem i mógł się zdenerwować, ale mówimy o czymś, co nie mogło się wydarzyć - dodał w tym temacie.
Tym samym Alison Hughes nie musiała się obawiać o to, że może nie dokończyć swojej pracy przy tym spotkaniu. A przecież bardzo dobrze słyszała, z jaką prośbą do Bułgara wyszedł Polak, który stanął blisko niej podczas konwersacji.
Błędy sędziowskie? "Jedno zastrzeżenie"
W blisko trzygodzinnym pojedynku pojawiło się wiele momentów, w których Hurkacz nie zgadzał się z decyzją sędzi. Rozsierdziła go szczególnie jedna, przy której co prawda nie miał racji. - Przy tej najbardziej kontrowersyjnej piłce powtórki pokazały, że decyzja była dobra - podkreślił nasz rozmówca.
Jednak Romer jest zdania, że sędzia popełniła błąd. W końcu, gdy akcja dobiegnie końca, to jedyną możliwością jest sprawdzenie ostatniego śladu piłki. W innym wypadku należy całkowicie przerwać grę. Natomiast w meczu Hurkacza z Dimitrowem odbyło się to inaczej.
- Ja mam tylko jedno zastrzeżenie, że było to bardzo późne wywołanie, bo liniowy pokazał, iż jest dobra, a Bułgar kwestionował to w momencie, gdy przegrał wymianę. Gdy sędzia zeszła ze stołka i obejrzała ślad, to decyzja była słuszna, jednak nie powinna tego w ogóle robić, bo zostało to zgłoszone za późno - zaznaczył redaktor magazynu "Tenisklub".
Jednak najważniejszym w całej tej sytuacji jest to, że zdaniem naszego rozmówcy nie miało to wpływu na końcowy wynik spotkania, w którym Dimitrow był lepszy. - Wchodzimy jednak w szczegóły, które dla przebiegu meczu nie miały właściwie żadnego znaczenia - podsumował.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty