To była zupełnie inna potyczka niż dwa tygodnie temu w turnieju rangi WTA 1000 w Madrycie. Wówczas obie zawodniczki stoczyły bardzo zacięty pojedynek (7:5, 4:6, 7:6 dla naszej zawodniczki - dop. red.). Tym razem Iga Świątek dominowała od początku.
Dwie klasy wyżej
- To jest to, o czym ostatnio mówiłem. Iga prezentuje tak wysoki poziom, szczególnie w tych ostatnich trzech meczach, że rywalki wyglądają, jakby były dwie klasy niżej od niej - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty były tenisista Michał Dembek.
- Było też widać, że Białorusinka nie jest tak dynamiczna, jak w stolicy Hiszpanii i była trochę ospała w defensywie. Oczywiście ona nie jest defensorką, ale w obronie robiła bardzo mało. Wystarczyło kilka zagrań z jednego do drugiego rogu. Świątek odrobiła lekcję z poprzedniego finału i nie grała dwa razy w to samo miejsce - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Czerkawski po karierze miał mnóstwo zajęć. Teraz zdradza, kim jest dziś
Moment przełomowy
Nie da się jednak ukryć, że w sobotniej konfrontacji przebieg obu setów różnił się od siebie. W pierwszym liderka światowego rankingu nie dała żadnych szans przeciwniczce.
W drugim jednakże rywalizacja była już bardziej wyrównana. Pierwsze przełamanie nastąpiło dopiero w siódmym gemie. Na szczęście na korzyść polskiej zawodniczki.
- W tym momencie Iga przejęła kontrolę. Do tego czasu był to najlepszy okres gry Sabalenki. W pierwszych czterech gemach było siedem break pointów, które Polka wybroniła i nie dała się przełamać. Miałem wówczas odczucie, że Białorusinka nie wykorzystała swoich okazji, a Świątek będzie potrzebowała jedną. Tak się stało, później potwierdzenie na 5:3 i było tak naprawdę po meczu - zaznacza były tenisista, a obecnie trener.
Czas na kolejne wyzwanie
Co też warto podkreślić, zawodniczka mieszkająca w Raszynie w końcu troimfowała w dwóch turniejach z rzędu, co do tej pory w obecnym sezonie jej się nie udawało. Nasz rozmówca zwraca uwagę, że w aktualnym tygodniu 22-latka grała już dużo lepiej i wyglądała tak, jak powinna na mączce. Nie śpieszyła się, miała więcej kontroli, cierpliwie budowała akcje i dopiero potem je kończyła.
A to świetne informacje, gdyż przed naszą reprezentantką wielkoszlemowy Roland Garros, w którym będzie broniła tytułu. Oczywiście ponownie stanie się główną faworytką, pomimo bardzo intensywnych tygodni.
- Myślę, że jest na tyle dobrze przygotowana mentalnie i fizycznie, że bardziej wyciągnąłbym z tych dwóch turniejów ogromny zastrzyk pewności siebie, którą zdobyła. Dwa wielkie tytuły i dwie wygrane z Sabalenką w finałach. Naturalnie Madryt i Rzym były długie oraz mentalnie trudne. Rzecz jasna pod tym względem może być trochę zmęczona, ale myślę, że poleci do Paryża, zrobi sobie dwa lub trzy dni przerwy i będzie gotowa bronić tytuł - zapewnia Dembek.
Zmagania na kortach Rolanda Garrosa na pewno nie będą łatwe dla Świątek i każdy będzie chciał ją pokonać. Jednakże, jak mówi nasz rozmówca, Polka jest przyzwyczajona do bycia faworytką i już nie raz pokazywała, że potrafi się odnaleźć w takiej roli. - Nie dość, że w Paryżu zawsze czuje się świetnie, to do tego wszystkiego ma serię 12 wygranych spotkań z rzędu. Oczywiście będzie pompowanie balonika i to jest nieuniknione, ale Iga nie będzie pierwszy raz w takiej sytuacji - podsumowuje.
Rywalizacja w Paryżu rozpocznie się 20 maja. Wówczas jednak odbędą się kwalifikacje. Główny turniej wystartuje 26 maja, a pierwsza runda potrwa do 28. dnia tego miesiąca. To właśnie w którymś z tych trzech dni na korcie pojawi się Świątek. Więcej będzie wiadomo 23 maja. Wtedy przeprowadzone zostanie losowanie głównej drabinki.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty.
Czytaj także:
- Eksperci jednym głosem po triumfie Świątek. "Przybyła, zobaczyła i zwyciężyła!"
- Wielka Iga Świątek! Rekordzistka