Dwa tygodnie temu UCAM Murcia wyeliminowała w ćwierćfinale play-off Valencię i osiągnęła tym samym największy sukces w historii klubu. Nie minęło kilka dni, a podopieczni Sito Alonso wskoczyli na jeszcze wyższy poziom – w serii best of five okazali się lepsi od Unicaji i jej kosztem awansowali do wielkiego finału, w którym czeka już na nich Real Madryt. Teoretycznie w starciu z „Królewskimi” zawodnicy z Murcji nie mają żadnych szans, tyle że w bataliach z drużynami z Walencji i Malagi również skazywani byli na pożarcie.
UCAM Murcia zachwyca w play-off, a serca fanów w całej Hiszpanii zdobywa nie tylko samymi zwycięstwami, ale i stylem w jakich po nie sięga. W całej serii podopieczni Sito Alonso wygrali wszystkie mecze w halach rywali, jednocześnie przegrywając też wszystkie domowe starcia! Ćwierćfinały rozpoczęli od zwycięstwa w Walencji 96:86, trzy dni później przegrali jednak u siebie, więc wydawało się, że we własnej hali wyżej rozstawieni rywale rozstrzygną losy serii na swoją korzyść, tymczasem w decydującym boju to Murcia znów była górą, wygrywając 84:77.
Jeszcze bardziej dramatyczny przebieg miała rywalizacja w półfinale, bo zespół z Murcji wygrał pierwsze dwa spotkania w Maladze i tradycyjnie w dwóch domowych potyczkach roztrwonił całą przewagę. Unicaja stanęła w ten sposób przed szansą zostania pierwszą drużyną w historii, która przegrywając półfinał 0:2, zdołała awansować dalej. Ale tej szansy nie wykorzystała, choć w decydującym meczu prowadziła w czwartej kwarcie nawet różnicą ośmiu punktów. Piorunujący zryw przyjezdnych zapewnił im jednak końcowy triumf i pierwszy w historii awans do wielkiego finału ligi.
Real z kolei poprzednie rundy przeszedł tak suchą stopą, jak tylko się dało. W ćwierćfinale podopieczni Chusa Mateo wygrali 2:0 z Dreamland Gran Canarią, a w półfinale odprawili w trzech spotkaniach broniącą tytułu FC Barcelonę. „Królewscy” zaprezentowali w tych meczach wszystkie swoje największe atuty: świetną grę na desce, zdyscyplinowanie w obronie i bardzo różnorodną grę w ataku. Wybornie ich grą dowodził Facundo Campazzo, a w trudnych momentach tradycyjnie nie zawodzili weterani z Sergio Llullem na czele. W międzyczasie drużyna ze stolicy zdołała jeszcze wziąć udział w Final Four Euroligi, w którym zajęła drugie miejsce.
W finałowej batalii „Królewscy” będą zdecydowanymi faworytami i wydaje się, że jeśli seria będzie trwała dłużej niż trzy mecze już będziemy mogli mówić o niespodziance. Chociaż gwoli sprawiedliwości trzeba pamiętać, że w rundzie zasadniczej UCAM Murcia wygrała we własnej hali z drużyną ze stolicy 73:61. Wprawdzie wcześniej w Madrycie poległa 92:106 i okazała się słabsza w Copa del Rey, przegrywając 79:84, udowodniła jednak, że nie boi się najbardziej utytułowanej drużyny w Hiszpanii i na pewno podejmie z nią walkę.
Dwa pierwsze mecze finału wyżej rozstawiony po rundzie zasadniczej Real rozegra przed własną publicznością. W normalnych okolicznościach byłby to dla podopiecznych Chusa Mateo olbrzymi handicap, patrząc jednak jak Murcia prezentuje się w bieżącym sezonie w play-off w halach rywali, może okazać się, że to dla „Królewskich” swego rodzaju pocałunek śmierci.
Trzecie spotkanie zaplanowano na środę w Murcji i jeśli po tym meczu nie będziemy jeszcze znali nowego mistrza Hiszpanii, kolejny mecz odbędzie się w tej samej hali. Jeśli po czterech spotkaniach będzie remis 2:2, ostatnia decydująca batalia odbędzie się w stolicy i znów jej gospodarzem będą „Królewscy”.
Plany transmisyjnego Sportklubu z finałów Ligi ACB:
Real Madryt – UCAM Murcia, sobota 8 czerwca, godz. 20.30 (na żywo)
Real Madryt – UCAM Murcia, poniedziałek 10 czerwca, godz. 20.30 (na żywo)
UCAM Murcia – Real Madryt, środa 12 czerwca, godz. 20.30 (na żywo)
ZOBACZ WIDEO: Myśli o NBA kuszą! – wywiad z Adamem Waczyńskim