Zwykle na pierwsze ligowe El Clasico kibice europejskiego basketu musieli czekać do przełomu roku, w ostatnich latach właśnie w okolicach Sylwestra miała bowiem miejsce pierwsza ligowa batalia Realu z Barceloną. Tym razem smaczki podane zostaną znacznie wcześniej, hegemoni zmierzą się bowiem ze sobą już w trzeciej kolejce, a spotkanie to rozegrane zostanie w Madrycie.
Nie minęły nawet dwa tygodnie sezonu 2023/24, a „Królewscy” już po raz drugi zewrą szyki z aktualnymi mistrzami Hiszpanii. Pierwsza potyczka miała miejsce w połowie września w Murcji w półfinale Supercopa Endesa. Katalończycy rozpoczęli tamto spotkanie od prowadzenia po pierwszej kwarcie, w każdej z trzech kolejnych górą byli jednak ich rywale, którzy triumfowali ostatecznie 90:80.
Real do wygranej poprowadzili przede wszystkim Walter Tavares, który jako jedyny na parkiecie zaliczył double-double (13 punktów i 11 zbiórek), Gabriel Deck oraz najskuteczniejszy w ekipie z Madrytu Dzanan Musa, który zakończył spotkanie z dorobkiem 24 punktów. W szeregach Barcelony kroku rywalom starał się dotrzymać przede wszystkim zdobywca 27 punktów, Nicolas Laprovittola. Totalną klapą okazał się oficjalny debiut Willy’ego Hernangomeza ściągniętego latem z Nowego Orleanu. 29-letni środkowy w ciągu 16 minut gry zdobył zaledwie 2 punkty i zebrał z tablicy trzy piłki.
Real ostatecznie sięgnął po Superpuchar, bo w finałowym spotkaniu bez większych problemów uporał się z Unicają, wygrywając 88:81 i zdobywając to prestiżowe trofeum już po raz szósty z rzędu! Opromienieni tym triumfem „Królewscy” tydzień później wybornie rozpoczęli również ligowe zmagania. Podopieczni Chusa Mateo w premierowym spotkaniu w ACB roznieśli w pył Casademont Saragossę 101:70. Tak efektowna wygrana sprawiła, że „Królewscy” zostali pierwszym liderem rozgrywek. Gościom nie pomógł debiutujący w ekipie z Saragossy Tomasz Gielo. Polak spędził na parkiecie nieco ponad pięć minut, a w statystykach zapisał się tylko oddaniem jednej (niecelnej) próby za 2 punkty.
Barcelona w sezon weszła mniej okazale, choć i rywala miał znacznie bardziej wymagającego. Przebudowani latem mistrzowie kraju walkę o obronę tytułu rozpoczęli od domowej potyczki z Joventutem. „Barca” rozstrzygnęła derby na swoją korzyść, zwyciężając we własnej hali 95:79. Kluczem do wygranej okazała się gra zespołowa, aż ośmiu zawodników zdobyło bowiem co najmniej 8 punktów, ale tylko jeden z nich – Jabari Parker – rzucił ich więcej niż 11 (dokładnie 13).
Z dużo lepszej strony niż w meczu Superpucharu z Realem zaprezentowały się nowe nabytki „Blaugrany”. Poza wspominanym Parkerem dobre wrażenie pozostawił po sobie tym razem Hernangomez, nieźle spisał się także Dario Brizuela.
Widać, że Barcelona potrzebuje jeszcze odrobiny czasu, aby zgrać się i być drużyną groźną dla najlepszych. Czy w niedzielnym El Clasico zaprezentuje już swoją moc, czy jednak Real obnaży jej niedoskonałości i będzie się cieszył z drugiego zwycięstwa nad Katalończykami w tym sezonie?
Real Madryt – FC Barcelona w niedzielę 1 października o godz. 18.30 na żywo w Sportklubie!
ZOBACZ WIDEO: Myśli o NBA kuszą! – wywiad z Adamem Waczyńskim