Swoją karierę sportową Jan Ziobro zakończył w 2018 roku, czyli w czasach, gdy naszą kadrę prowadził właśnie austriacki szkoleniowiec.
Po latach triumfator konkursu PŚ z Engelbergu (2013) zdecydował się na mocne słowa pod adresem Stefana Horngachera. Przy okazji dostało się też rządzącym w polskich skokach, których - zdaniem Ziobry - Austriak wystawił do wiatru.
- Na pierwszym planie robił show, a na zapleczu robił czystki. To był sabotaż - przyznał Ziobro w rozmowie z "Weszło". Dodał do tego, że było na to pełne przyzwolenie władz.
ZOBACZ WIDEO: Kolejny problem polskich skoków. Ekspert na razie przestrzega przed takim rozwiązaniem
- Nasi wielcy włodarze mu przyklaskiwali, klepali go po plecach, a tymczasem Stefan się na nich wypiął i odszedł do Niemiec - stwierdził. - Działacz powinien dawać przyzwolenie na sabotaż? Wyniszczamy się od środka, ale na głównej scenie, gdzie jest telewizja i inne media, pokazujemy, że wszystko jest w porządku.
Ziobro dodał, że Horngacher miał wszystko doskonale zaplanowane. Według niego zdawał sobie sprawę, że z Kamilem Stochem i całą naszą drużyną może szybko osiągnąć sukces, a to pomoże mu wrócić do Niemiec.
Plan wypalił w 100 procentach. Austriak po kilku latach pracy z naszą reprezentacją (2016-2019) faktycznie przejął stery w kadrze niemieckiej. - Bardzo inteligentnie to rozegrał - przyznał Ziobro.
Jego zdaniem Horngacher wszystko zniszczył od środka, bo teraz nasza kadra nie ma odpowiedniego zaplecza. Austriak miał zniszczyć kariery Krzysztofa Miętusa, Krzysztofa Bieguna czy Bartłomieja Kłuska.
Zobacz także:
Igrzyska bez mistrza? Ma koronawirusa
Powodów do optymizmu żadnych. Przygnębiający obraz polskich skoków w Niemczech