Podczas sobotniego konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen do historii przejdzie skandaliczna ocena skoku Markusa Eisenbichlera z pierwszej serii. Niemiecki sędzia, Erik Stahlhut, przyznał swojemu rodakowi notę 18,5, mimo że ten cudem ustał skok (więcej na ten temat TUTAJ).
Jak się okazuje, to nie był koniec kontrowersji. Niemiecki skoczek w rozmowie z portalem Sport.pl przyznał, że faworyzowanie gospodarzy jest czymś normalnym. W swojej wypowiedzi zaatakował również Polaków.
- Gdy polscy skoczkowie są w Zakopanem, czy w Wiśle, też dostają od polskiego sędziego wysokie noty. To normalne. W przypadku "zwykłych" konkursów niemieccy sędziowie wcale nie przyznają nam aż tak świetnych ocen. W Niemczech wygląda to trochę inaczej. Sędziowie nie mają łatwej roboty, lecimy bardzo szybko i skoki nie są łatwe do oceny. Pozostali sędziowie przyznali mi 17 czy 17,5 punktu. To adekwatne oceny, bo wiem, że lądowanie nie było perfekcyjne. 18,5 to trochę wysoko, ale czasem potrzeba nam trochę szczęścia. Dziękuję temu sędziemu - powiedział Markus Eisenbichler.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa
Mało brakowało, a kontrowersyjne zachowanie niemieckiego sędziego wpłynęłoby na to kto zwycięży w Garmisch-Partenkirchen. Ostatecznie zwyciężył Ryoyu Kobayashi, jednak wyprzedził on niemieckiego skoczka jedynie o 0,2 punktu (więcej na temat konkursu TUTAJ).
W klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni prowadzi Ryoyu Kobayashi, który po dwóch konkursach ma na swoim koncie 593,2 punkty. Na drugim miejscu jest Marius Lindvik (strata 13,2 punktu do lidera), a na najniższym stopniu podium plasuje się Lovro Kos (strata 17,7 punktu). Natomiast Markus Eisenbichler zajmuje 4. miejsce ze stratą 21,1 punktu do Japończyka (pełna klasyfikacja Turnieju Czterech Skoczni jest dostępna TUTAJ).
Zobacz także: Tak źle ze Stochem nie było od lat
Zobacz także: Może pomóc tylko cud