Przez ponad 20 lat startów w Pucharze Świata zdobył niespełna 100 punktów, ostatnie w 2010 roku za... 29. miejsce w Engelbergu. Na tej samej skoczni, 7 lat wcześniej, Heung-Chul Choi przeżył sportowy dramat.
To było tuż po trzech sezonach dominacja Adama Małysza. Już wtedy w PŚ startował Choi. To miał być kolejny, zwykły skok Koreańczyka. Zamienił się jednak w koszmar.
Warunki na skoczni były trudne. Azjata, jakby stremowany nimi, pogubił się przy wyjściu z progu. Zaraz po wyjściu w powietrze stracił panowanie nad nartami i z ogromną prędkością zaczęło lecieć głową w dół.
Nie miał wiele czasu na reakcję. Zdążył tylko lekko przekręcić się w bok, ale i tak uderzył ciałem o zeskok z potężnym impetem. Powtórki upadku Koreańczyka wyglądały dramatycznie. Przy skoczku szybko pojawiły się służby medyczne. Zawodnik został przetransportowany do miejscowego szpitala, na szczęście był przytomny.
U Choia podejrzewano uraz kręgosłupa. Po badaniach lekarze mieli jednak lepsze wiadomości. Poza stłuczeniami i poobijaniem skoczkowi nie stało się nic poważnego. Szybko opuścił szpital i jeszcze w tym samym sezonie wrócił do rywalizacji.
Sam konkurs, już po upadku Koreańczyka, został odwołany. Minęło 18 lat od tego wydarzenia, ale Choi ciągle - mimo braku dobrych wyników - startuje w najważniejszym cyklu w skokach. Jest także w tym roku w Engelbergu. W piątek odpadł w kwalifikacjach, w niedzielę swoich sił spróbuje ponownie.
Początek eliminacji do drugiego tegorocznego konkursu PŚ w Engelbergu o 14:30. Start pierwszej serii konkursu o 16:00. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.
Czytaj także:
"Jest źle". Czy to czas na mocną decyzję ws polskich skoczków?
Ekspert nie ma wątpliwości. To jest największy problem Piotra Żyły
ZOBACZ WIDEO: Były skoczek komentuje słowa oburzonego Małysza. "Dzisiaj kombinezony są na limicie"