Nie tak pierwszą część sezonu wyobrażał sobie Piotr Żyła. Po tym jak w świetnym stylu wygrał mistrzostwa Polski, wydawało się, że wiślanin może być nawet liderem Biało-Czerwonych.
Nic takiego nie ma jednak miejsca. Słabo skaczących kadrowiczów coraz lepszym występami maskuje tylko Kamil Stoch. Z kolei Żyła szuka formy i popada ze skrajności w skrajność.
W Klingenthal mistrz świata zrobił krok do przodu. Nie psuł skoków, nawet tych treningowych, i w konkursach zajął dwukrotnie miejsce w drugiej dziesiątce (17. i 14.). Kolejnego postępu oczekiwaliśmy w Engelbergu. Zamiast tego na razie jest zimny prysznic.
ZOBACZ WIDEO: Były skoczek komentuje słowa oburzonego Małysza. "Dzisiaj kombinezony są na limicie"
W piątkowych kwalifikacjach Żyła zaprezentował dziwną sylwetkę najazdową (więcej pisaliśmy o tym TUTAJ), na progu popełnił błąd i o dobrym skoku nie było mowy. Wylądował na buli, na 107. metrze, otrzymał bardzo słabe noty za styl i sobotni konkurs w Engelbergu obejrzał jako kibic.
- U Piotra Żyły jest w tej chwili jeden problem - kombinuje - stwierdził dla WP SportoweFakty Rafał Kot.
- Wyniki go nie satysfakcjonują, a Piotrek ma szczególne podejście i charakter do skoków. Ma swoją filozofię i niestety zaczął kombinować. Jeśli mu wyjdzie, trafi w próg i na sprzyjające warunki, to odleci na drugą dziesiątkę. Natomiast jeśli przekombinuje, to efekt widzieliśmy w piątek - dodał były fizjoterapeuta polskiej kadry skoczków.
Mimo piątkowej wpadki Piotr Żyła i tak jest jedynym polskim skoczkiem oprócz Kamila Stocha, którego stać w tej chwili na regularne punktowanie w Pucharze Świata. Okazję do rehabilitacji za piątkowy start, mistrz świata będzie miał już w niedzielę. O 14:30 wystartują kwalifikacje do drugiego konkursu w Engelbergu. Start pierwszej serii wyznaczono na 16:00.
Transmisja zawodów w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.
Czytaj także: "Jest źle". Czy to czas na mocną decyzję ws polskich skoczków?